wtorek, 31 grudnia 2013

:*

Życzę Wam wszystkiego najlepszego w Nowym Roku. Żeby ten 2014 był lepszy od 2013 <3 Zdrówka i spełnienia marzeń :*

Mam nadzieje, że jeszcze ze mną jesteście i będziecie w nowym roku ;) Chciałam dodać nowy rozdział, ale jestem w górach i trochę nie bardzo miałam czas na pisanie. Przepraszam.. :(


Jak myślicie co sie teraz stanie? Dawajcie propozycje. <3

Jeszcze raz wszystkiego naj.
Udanego Sylwestra, no i grzecznie tam :*

środa, 18 grudnia 2013

10. "Właśnie mam klientkę. Wszystko okej?''

Wycofałam rękę przerażona tym, że nawet nie mogę objąć. Spojrzałam na Justina, który od razu chwycił moją dłoń i pocałował jej wewnętrzną stronę.
Zmyliśmy z naszych ciał płyn i wyszliśmy spod prysznica. Owinęliśmy  się ręcznikami i stanęliśmy przed lustrem. Byłam przerażona tym jak wyglądam. Cały makijaż miałam rozmazany.
- Jus, masz może płyn do demakijażu?  - zażartowałam sobie.
- Jest w szafce nad pralką - czemu ja się zdziwiłam - Co?
- Nic.
Zmyłam z siebie makijaż i sięgnęłam po szczotkę do włosów. Justin opuścił łazienkę, a ja zabrałam się za mycie zębów. Po paru minutach wyszłam z łazienki i udałam się do sypialni szatyna, aby się ubrać. Weszłam do garderoby gdzie spotkałam chłopak ubierającego na siebie dresy. Spojrzał na mnie i uśmiechnął się wymijając mnie.
- Justin?
- Tak?
- Możesz mi przynieść moją torebę?
- Tak. Już, już przynoszę - wyszedł z pomieszczenia.
Po chwili brązowooki wrócił z moją torbą w ręku.
- Dzięki.
- Nie ma problemu. Jesteś głodna?
- Nie bardzo..
- Carol nic nie jadłaś.
- To co, nie mam ochoty jeść..
- Dobra, nie to nie.
Chłopka wyszedł, a ja wyciągnęłam z torby czystą bieliznę, która od razu na siebie założyłam. Zaniosłam do łazienki ręczniki i ubrałam na siebie ubrania, które wzięłam wcześniej. Wyszłam z niej i poszłam do kuchni gdzie Justin coś gotował. Gdy weszłam do kuchni od razu zrobiłam się głodna.
- Co tak pachnie?
- Robię spaghetti. Zgłodniałaś?
- Tak. Bardzo.
- Poczekaj chwilę, będzie gotowe za 10 minut.
- Dobra.. Ja w tym czasie zadzwonię do Lou.

Czekałam i czekałam, ale Lou nie odbierał. Przecież on ma randkę, głupia idiotko. Położyłam się na łóżku i wzięłam parę głębokich wdechów. Po paru minutach mój telefon zadzwonił.
- Halo. Lou?
- Cze..eść Ca...rol - Louis wyszlochał.
- Kochanie co się stało?
- On.. on..
- Uspokój się i powiedz co się stało.
- On nie przyszedł.. Rozumiesz wystawił mnie.
- Tak mi przykro Lou, ale na pewno musiało mu coś wypaść... Nie zadzwonił do Ciebie?
- Zadzwonił..
- Widzisz.. Nie przejmuj się tak skarbie, na pewno mu na Tobie zależy.
- Wrócisz dzisiaj do domu? A tak w ogóle Ty jesteś na tej kolacji?
- Nie, Jestem u Jus'a.. Nie wiem czy wrócę, ale chyba nie.
- Carol proszę Cię wróć, 2 dni się nie widzieliśmy. Cały czas jesteś z tym chłopakiem..
- Dobra, będę za pół godziny..
- A czemu nie jesteście na kolacji?
- Długa historia, do której nie mam ochoty wracać.
- Dobrze, czekam na Ciebie. Pa. Kocham Cię Carol.
- Ja Ciebie też. Pa.. - rozłączyłam się.

Pfff... Poszłam do kuchni, gdzie Justin już nakładał jedzenie na talerze.
- Justin, muszę wracać do domu.. Przepraszam -widziałam po wyrazie jego twarzy, że jest mu przykro.
- Rozumiem, ale może najpierw zjesz?
- Nie.. Muszę już iść.
- To odwiozę Cie. Poczekaj chwile tylko  się ubio..
- Nie musisz zamówiłam sobie taksówkę.
- Aha, okej.. Rozumiem..
- Proszę, nie gniewaj się..
- Jest okej.
Szatyn odprowadził mnie do drzwi.
- Przepraszam za zepsucie wieczoru.
- Nie, to ja przepraszam. Gdybym tylko wiedział..
- Nie przejmuj się - uśmiechnęłam się szczerze co odwzajemnił. - Dobranoc Jus.
- Dobranoc Carol - zamknął mnie szczelnie w swoich ramionach i mocno przytulił. Wyplątałam się z jego uścisku i udałam się do nadjeżdżającej taksówki.


Z Lou spędziliśmy wieczór, na oglądaniu telewizji, płakaniu i rozmawianiu. Zasnęliśmy  bardzo późno i późno wstaliśmy. Resztę niedzieli spędziliśmy na dalszym nic nie robieniu. Louis'owi humor powrócił po telefonie od jego cudownego chłopaka. Mój współlokator postanowił, że jutro przedstawi mi swoja drugą połówkę. Przez cały dzień nie miałam kontaktu z Justin'em, miałam nadzieję, że nie jest na mnie zły, że tak od niego uciekłam.


Poniedziałek
Do południa siedziałam sama w domu. Trochę posprzątałam i przejrzałam w internecie oferty pracy w moim mieście. Na 13.00 umówiłam się z Lou i jego chłopakiem, którego wreszcie poznam na lunch. Ubrałam na siebie turkusową, zwiewną sukienkę i do tego sandałki. Zrobiłam delikatny makijaż i byłam już gotowa do wyjścia. parę minut po 13 byłam już przed naszą ulubioną knajpą. Weszłam do środka i od razu dostrzegłam mojego uśmiechniętego od ucha do ucha przyjaciela. Dawno go takiego nie widziałam, ostatnimi czasy nie angażował się w związki, bo nie miał na to w ogóle czasu. Na przeciwko Louis'a siedział blondyn, miałam wrażenie, że gdzieś już widziałam tą bujną blond czuprynę, ale nie mogłam sobie przypomnieć gdzie. Lou dostrzegł mnie i od razu zerwał się z miejsca.
- Carol! Jesteś - przytulił mnie i ucałował mój policzek. Blondyn wstał i obrócił się do mnie.
Moje serce na chwilę się zatrzymało.
To był on. Jak to możliwe, że spotykam go drugi raz w ciągu dwóch dni.
- To jest Christian - mój przyjaciel przedstawił mi jego partnera - a to jest Caroline.
- Cześć - Christian podał dłoń, którą nie chętnie uścisnęłam.
- Witaj - wymusiłam sztuczny uśmiech i jak najszybciej wyciągnęłam dłoń z jego uścisku.
- My się już chyba poznaliśmy, prawda? Na kolacji u Bieber'ów ?
- Taaak.
- Już się lepiej czujesz?
- Tak, dziękuje, już jest dobrze - odpowiedziałam, ponownie wymuszając uśmiech. Chłopcy usiedli obok siebie, a ja na przeciwko nich. Zamówiliśmy coś do jedzenia i zaczęliśmy rozmawiać, raczej oni rozmawiali, a ja krótko odpowiadałam na ich pytania. Nie maiłam ochoty tam siedzieć. Nie w towarzystwie tak okropnego faceta, jak Christian. Nie mogłam nawet na niego patrzeć. Czułam odrazę za każdym razem gdy usłyszałam jego głos. Musiałam jak najszybciej stamtąd wyjść. Louis chyba wyczuł, że coś jest nie tak, bo co chwila patrzył na mnie dziwnym spojrzeniem.
- Co słychać u Justina, Caroline? - spytał niespodziewanie Christian.
- Wszystko w porządku.
- Jak długo się spotykacie?
- Jakiś czas. Przepraszam was, ale muszę skorzystać z toalety - uśmiechnęłam się do nich i udałam w kierunku toalet.
Umyłam ręce i ochłodziłam nimi twarz. Czułam napływające łzy do oczu. Wziełam kilka głębokich wdechów. Wróciłam do stolika.
- Przepraszam was, ale nie za dobrze się czuję i chyba muszę wracać do domu. 
- Co się dziej kochanie? - spytał Lou.
- Trochę mi słabo. Wrócę do domu i się położę.
- Nie powinnaś sama wracać do domu - wtrącił się Christian. Stul pysk.
- Nie, dam radę. Świeże powietrze dobrze mi zrobi. To tylko dwie przecznice. Dam radę.
- Dobrze, ale napisz mi jak dojdziesz do domu, okej ?
- Napiszę spokojnie.
Pożegnałam się z nimi i udałam się ku wyjściu. Wyciągnęłam z torebki telefon i wybrałam numer Jus'a. Czekałam kilka sygnałów, ale nie odbierał. Zadzwoniłam ponownie i wreszcie usłyszałam jego głos.
- Stało się coś Carol ? - spytał troszkę zdenerwowany głosem. Przeszkodziłam mu w czymś?
- Nie, to znaczy tak... Ale, przeszkodziłam Ci w czymś ?
- Właśnie mam klientkę. Wszystko okej?
- O cholera, zapomniałam. Nie chciałam przeszkadzać. Dobra, to kończę. Pa..
Rozłączyłam się zanim zdążył odpowiedzieć. Potrzebowałam go teraz tak bardzo. Chciał poczuć się bezpiecznie w jego ramionach i móc wypłakać się w jego rękaw.
Wróciłam do mieszkania i od razu udałam się w kierunku sypialni. Zdjęłam z siebie sukienkę i wskoczyłam do łóżka. Zaczęłam płakać, szlochać.  Dlaczego akurat Lou musiał znaleźć sobie takiego chłopaka? I w ogóle Christian gejem ?! Pogrążyłam się w myślach.
- Co się stało kochanie ? - usłyszałam zmartwiony głos Justina.

 ~*~
Jesteście jeszcze ze mną ?

Przepraszam, przepraszam, przepraszam..
Wiem, że dawno nie dodawałam rozdziału, ale wiecie szkoła to brak czasu, gdy miałam chwile to nie miałam weny.. Zrozumcie..
W rozdziale mało Justina, ale już przynajmniej wiemy kim jest chłopak Lou :D 
Zdziwieni?

20 komentarzy było, a nawet ponad 30 :D Cieszę się, że czytacie :D 
PRZEPRASZAM ZA BŁĘDY :)
KOMENTUJCIE ! ;) 
25 komentarzy = nowy rozdział ;)