wtorek, 29 października 2013

6. "Dobranoc i dziękuje"

- No pewnie, przyjeżdżaj. Ale coś się stało? - spytał zdziwiony.
- Nie Justin, znaczy nie jestem pewna... Będę u Ciebie za pół godziny. Do zobaczenia.
- Pa.

Spojrzałam na zegarek 2.57. CO JEST PRAWIE TRZECIA W NOCY! Pewnie obudziłam Justin'a.
Wstałam z łóżka i podeszłam do komody, wyciągnęłam z szuflady czarną bieliznę. Z szafy wyciągnęłam czarną bokserkę i ciemne rurki. Wszystko szybko na siebie ubrałam, a na stopy założyłam czarne balerinki. Szybko umyłam zęby. Z krzesła chwyciłam torebkę. I wyszłam z sypialni. Weszłam do pokoju Lou i jak zawsze zastałam go śpiącego. Czemu sie dziwisz idiotko?! Jest trzecia w nocy?! - pomyślałam. Zatkałam Louis'owi nos i usta, żeby odciąć mu dostęp tlenu. Tak to mój sposób na budzenie. Lou zawsze sie budzi kiedy brakuje mu powietrza. Po chwili mój przyjaciel otworzył oczy.
- Nie budź mnie tak wiecej! - krzyknął zdenerwowany.
- Oj przepraszam, chciałam Ci powiedzieć, że wychodzę.
- Gdzie?
- Idę do Justin'a.
- Po co? Widzę że po jednym spotkaniu już zrobił z Ciebie nimfomankę - zaśmiał się.
- Nie prawda!
- Dobra idź już i daj mi spać - marudził.
- Dobranoc - pocałowałam go w usta i wybiegłam z mieszkania.

Dwadzieścia minut pózniej byłam już pod mieszkaniem Justin'a. Wysiadłam z samochodu i poczułam chłodny powiew wiatru. Tak się śpieszyłam, że zapomniałam o złożeniu na siebie jakiejś bluzy. Szybko pobiegłam w kierunku mieszkania szatnyna.
Zadzwoniłam dzwonkiem i czekałam aż Justin otworzy drzwi. Po chwili zobaczyłam go. Zapomniałam jaki on jest przystojny.
- Hej, wchodź - wychrypiał seksownie. Miał potargane włosy i wyglądał tak smacznie, miałam w tej chwili ochotę się na niego rzucić tym bardziej ze bym w samych szarych, dresowych spodniach i widziałam jego boski tors. Weszłam do środka, zdjęłam buty i skierowałam się do salonu. Stanęłam przed kanapą i odłożyłam na nią torbę. Stałam przodem do okna, które było za kanapą, a w jego odbiciu zauważyłam stojącego za mną Justin'a. Sekundę później poczułam jego dłonie na moich biodrach.
- Co się dzieje Carol? - wyszeptał, miałam wrażenie że chciał mnie jeszcze bardziej podniecić. Czy właśnie przyznałam, że jestem podniecona?! Poczułam jak szatyn składa pojedyncze pocałunki na moim karku i szyi. Nie wytrzymałam, obrucłam się i wpiłam w jego malinowe usta. Wplontałam palce w końcówki jego włosów i delikatnie szarpnęłam, na co jęknął w moje usta. Jego dłonie znalazły się na moich pośladkach, które ścisnął na co z wrażenia otworzyłam usta, co wykorzystał wkładając swój język do mojej buzi. Chwycił za moje udo i ugiął moją nogę w kolanie, kladąc ją na swoje biodro, dając mi tym sygnał, abym na niego wskoczyła. Owinęłam nogi wokół jego pasa, a on jedną ręką trzymał mnie pod pośladkami, a drugą włożył pod moją koszulkę pocierając moje plecy. Poczułam że zaczął iść. Po chwili znaleźliśmy się w sypialni. Położył mnie na łóżku i zawisł nade mną.
- To dowiem się co sie stało?
- To wszystko przez to głupie 'zadanie domowe'..
- Czemu? Nie potrafisz tego zrobić?
- Zrobiłam to.
- I jak było?
- To było dziwne, ale takie przyjemne. Dostałam jakieś spzmy i poprostu przerwałam.
- Byłaś bliska orgazmu Skarbie - cmoknął moje usta. - To dlaczego chciałaś tu przyjechać?
- Bo przez to jestem, jakaś taka podniecona i nie wiem co mam zrobić..
Justin pocałował ponownie moje usta i przygryzł moją dolną wargę delikatnie nią ciągnąc.
- To przez to, że nie pozwoliłaś sobie dojść.
- No to co mam zrobić?
- Odrobiłaś zadanie, wiec chcesz przejść dalej, czy boisz sie.
- A co masz na myśli mówiąc dalej?
- Ja dotkę Cię tam - nie pozwolił mi odpowiedzieć połączył nasze usta w namiętnym pocałunku. Zszedł z pocałunkami na moją szyję i obojczyk. Czułam, że robi mi się gorąco. Justin podwonął moją koszulkę i zaczął całować mój brzuch. Po chwili ściągnął moją koszulkę i odrzucił ją na bok.
- Jesteś taka niewinna, a nosisz taką seksowną bieliznę - wyszeptał do mojego ucha przygryzając jego płatek. Zachichotałam w odpowiedzi. Szatyn scałował cały mój dekold i zjechał z pocałunkami na mój brzuch. Dotarł do zapięcia moich spodni, których szybko się pozbył. Złożył pocałunek na mojej kobiecości. Wrócił do moich ust i delikatnie mnie pocałował. Włożył rękę pod moje plecy i odpiął mi stanik. Odrzucił go na bok. Wziął do buzi lewy sutek  i zaczął  go ssać. Prawy rolował między palcem wskazującym, a kciukiem. To było takie przyjemne. Szatyn schodził z pocałunkami w dół mojego ciała, aż dotarł do linii moich majtek. Spojrzał w moje oczy upewniając się, czy na pewno może zdjąć moją bieliznę. Przytaknęłam mu i przygryzłam wargę, na co Justin oblizał usta. Chłopak pozbył się mojej ostatniej części garderoby i rozchylił moje uda, usadawiając się między nimi. Zcałował moje podbrzusze, a potem moje uda. Nieświadomie uniosłam biodra do góry, prosząc w ten sposób o więcej. Zaczęłam głębiej oddychać, zrobiło mi się strasznie gorąco. Szatyn nareszcie dotarł do mojego centrum. Przejechał językiem wzdłuż mojego sromu, po samą łechtaczkę. Delikatnie zaczął ją ssać, równocześnie pobudzając językiem. Niespodziewanie Justin włożył we mnie palec i wykonał nim okrężny ruch. Wygięłam plecy w łuk i głośno jęknęłam, zaskoczona jego czynem. Po chwili dołożył drugi i powtorzył poprzednią czynność. Znów czułam, że dostaje spazmy. Uniosłam biodra napierając dłoń szatyna. Brązowooki poruszył mocniej palcami wchodząc we mnie głębiej, nadal pieszcząc moją łechtaczkę językiem. Czułam, że byłam już blisko.
- J..Justinn - wyjęczałam. Chłopak nagle wyjął ze mnie palce i przerwał lizać moją kobiecość. Czułam się rozczarowana - Dlaczego przestałeś? - wysapałam zła.
- Musisz mi coś obiecać i gdzieś ze mną pójść.
- Dobrze, dobrze zrobię wszystko co chcesz, tylko dokończ to - szatyn uśmiechnął się do mnie i ponownie zaczął lizać moją łechtaczkę. Pieścił językiem moją szparkę, a następnie włożył w nią dwa palce. Ssąc moją łechtaczkę, przyspieszył ruch soich palców. Zataczał nimi koła, muskając przy tym moje łono.
-Ochh - wyjęczałam. Wszystkie moje mięśnie odmówiły mi posłuszeństwa. Justin mruczał z zachwytu. Czułam się kompletnie bezsilna. Ale taka spełnione. Szatyn wyjął ze mnie swoje palce, które od razu oblizał. Zawisł nade mną i pocałował namiętnie.
- Jak się czujesz? - wyszeptał w moje usta i cmoknął je.
- Wspaniale, ale strasznie chce mi się spać.
- To śpij, ja też się położę - chłopak wstał ze mnie i kierował sie ku drzwiom.
- Gdzie idzesz?
- Spać?
- Czemu wychodzisz z sypialni?
- Bo Ty tu śpisz? A mówiłaś, że nie będziesz ze mną spać?
- Kładź sie obok i mnie przytul -zachowałam sie w tej chwili jak wkurzona pięciolatka, na co szatyn zachochotał uroczo. Zdjął spodnie i wszedł do łóżka obejmując mnie i przyciągając do siebie. Przykrył nas kołdrą i pocałował jeszcze raz moje usta.
- Dobranoc, Carol - wyszeptał.
- Dobranoc i dziękuje - ostatni raz pocałowałam jego usta i odplynęłam w głębokim śnie.

~*~

Rozdział trochę krótki..
Przepraszam za błędy, który jest na pewno masa.
Nie wiem, czy jest sens pisać to opowiadanie dalej.. Widzę, że mało osób to czyta i zastanawiam się czy nie usunąć tego opowiadania.

CZYTASZ=KOMENTUJESZ

niedziela, 27 października 2013

5. "Mam dla Ciebie zadanie domowe."

Kurwa! Jego rodzice?! Czy ja zawsze musze mieć takie szczęście. Do tego jestem jeszcze w jego koszulce. Kurwa! Co oni sobie pomyślą, przecież to wyglada jakbyśmy dopiero co skończyli.

Ochlonęłam chwilę. Zabrałam się za sprzątanie kuchni. Miałam nadzieje ze Justin nie wpuści ich do środka. Słyszałam szepty z korytarza i zamykanie drzwi. Kurwa weszli do środka.
- Caroline! - zawołał Justin. - Chodź tutaj na chwilkę, ktoś chciałby Cie poznać.
- Dobry wieczór - z uśmiechem przywitałam rodziców Justin'a. Byli to ludzie około 40.
- Mamo, tato to moja dziewczyna Caroline - Justin objął mnie ręką w talii i przyciągnął do siebie.
- Nareszcie znalazleś dziewczyne Miło mi Cie poznać jestem Pattie, a to mój mąż Jeremy.
- Mi także miło państwa poznać. Caroline. - uśmiechnęłam się i uścisnęłam dłoń z kobietą i mężczyzną. - Właśnie miałam wychodzić.
- Zostań z nami kochanie. - zatrzymała mnie matka Justin'a.
- Naprawdę muszę już iść. Przepraszam. - posłałam jej przepraszający uśmiech.
- Usiądźcie w salonie. Ja zaraz do was przyjdę i zrobię wam coś do picia - sztucznie się uśmiechnął i pociągnął mnie w kierunku sypialni. - Nie spodziewałem się ich tutaj.
- Dobra w porządku, ubieram się i wychodzę. - wzięłam głęboki wdech i wydech.
- Spokojnie Carol.
- Jak mam być spokojna, przecież co oni sobie o mnie promyślą. Wyglądamy jak właśnie wyszli z łóżka. - zaczęłam panikować.
- No bo wyszliśmy z łóżka? - zachochotał.
- To nie jest śmieszne. - zaczęłam zbierać swoje rzeczy i ubierać się.
- Dobra, przepraszam. Przyjdź tutaj jutro i przygotuj się na noc u mnie. Zostaniesz tu do niedzieli. Poznamy sie bliżej. I przejdziemy dalej.
- Co?! Mam zostać u ciebie na noc. Chyba sobie żartujesz! Nie ma mowy.
- Dobra, ale musisz udawać teraz przed moimi rodzicami moją dziewczynę - wychrypił - Chodź odprowadźe Cie. - chwycił moją dłoń. Weszliśmy do salonu gdzie Pattie i Jeremy żywo rozmawiali. Gdy nas zauważyli umilkli.
- Miło mi było Państwa poznać, ale niestety musze już iść.
- Szkoda, że nie możesz zostać. - posmutniała Pattie.
- No mamo nie będziesz zatrzymywać już Carol, bo bardzo się śpieszy. Odprowadźe ją i zaraz do was wrócę.
- Dobranoc - uśmiechnęłam się do nich, Pattie mnie przytulila, a Jeremy uscisnął dłoń.
- Do zobaczenia. - zawołał mężczyzna gdy byliśmy już w progu. Uśmiechnęłam sie i przytaknęłam głową.

Chwyciłam za klamę od drzwi mieszkania i chciałam wyjść jednak Justin mnie zatrzymał.
- Nie pożegnasz się?
- Cześć Justin. - przyciągnął mnie do siebie i wbił zachłannie w moje usta. Całował idealnie, delikatnie ale z wyczuciem. Szatyn pogłębił pocałunek prosząc o dostęp który mu od razu dałam. Przerwaliśmy go gdy brakowało nam już tlenu.
- Mam dla Ciebie zadanie domowe.
- Jakie zadanie?- chłopak pochylił sie nad moim uchem i wyszeptał - Poznaj swoje ciało dokładniej. Dotykaj je, szczególnie tam gdzie jeszcze nie doszliśmy. - przygryzł płatek mojego ucha, chciał pocałować ponownie moje usta ale ja dowróciłam się i wyszłam.

Do chodziła 21 i na dworze robiło sie już ciemno. Wsiadłam do samochodu i zmęczona dzisiejszym dniem ruszyłam do domu.

Drzwi mieszkania otworzył mi Lou z wielkim uśmiechem na twarzy.
- I jak było?
- Może byś się najpierw przywitał?
- Cześć Caroline - powiedział sarkastycznie.
- Cześć Lou.
- I ?
- Dobranoc Lou. - zachochotałam i sierowałan się do twojego pokoju.
- Suka - szepnął wystarczająco głośno Louis, aby usłyszała.
- Słyszałam - wysyczałam.
- Bo miałaś.
Weszłam do mojego pokoju i rzuciłam sie na łóżko wykończona dzisiejszym dniem.


Po chwili rozebrałam sie z kurtki i butów i udałam sie do łazienki. Przemyłam twarz letnią wodą i zmyłam makijaż. Spięłam włosy w niechlujnego koka i wyszłam z łazienki. Wyciągnęłam telefon z torebki i zauważyłam 1 nieprzecztaną wiadomość.

Od: Nieznany
Odrobiłaś już zadanie domowe?
~Justin

Zadanie domowe..

Do: Justin
Jeszcze nie.. A jaka będzie kara za nieodrobienie zadania domowego?

Od: Justin
Będziesz musiała zostać u mnie na noc ;)

Do: Justin
Już sie biorę za zadanie domowe..

Już wole zrobić to " zadanie" niż zostać u niego na noc. Stanełam przed lustrem i zaczęłam zdejmować z siebie ubrania. Po chwili stałam już w samej bieliźnie i patrzyłam w swoje odbicie.
NIENAWIDZE MOJEGO CIAŁA.
Dotknęłam ręką brzucha, zjechałam nią na podbrzusze, a potem delikatnie dotknęłam mojej kobiecości. Cofnełam rękę i odpięłam biustonosz. Dłońmi dotykałam swoich piersi. Odczówałam jak mój dotyk odbijał się miedzy moimi nogami. Nie było to aż tak przyjemne jak dotykał mnie Justin, ale jednak było. Postanowiłam wziąć gorącą kąpiel. Udałam sie do łazienki. Włączyłam wodę w wannie i nalałam trochę płynu. Zdjęłam moje majtki i weszłam do wanny. Oparłam głowę o zagłówek i odprężyłam się. Wycisnęłam na dłoń trochę płynu waniliowego i namydliłam ciało.
Zadanie domowe - pomyślałam - czas je odrobić. Zjechałam dłonią z brzucha na podbrzusze i zjeżdżałam nią coraz niżej. Dojechałam do mojej kobiecości. Rozsunęłam szerzej nogi i ugiełam je w kolanach. Zjechałam dłonią niżej aż do mojego wejścia. Masowałam moją łechtaczkę. Czułam dreszcze na całym ciele. Dostałam "spazmy*", poczułam ze nie panuję nad swoimi mięśniami. Nie wiedziałam co sie ze mną dzieje. Szybko wyciągęłam rękę z miedzy moich ud i zpłukałam ciało wodą. Wyszłam z wanny i od razu polożyłam sie do łóżka.

Leżałam kilka minut a miałam wrażenie ze minęło kilka godzin. Czułam sie taka nie spełniona. Czegoś mi brakowało. Byłam strasznie podniecona. CO MI SIE DZIEJE?! Postanowiłam zadzwonić do Justina. Po pierwszym sygnale od razu odebrał
- Hej Carol. Jak tam zadanie domowe? - zaśmiał sie.
- Chyba coś źle zrobiłam. Mogę do Ciebie przyjechać?

* bezwiedne nadmierne skurcze mięśni

~*~
 
Hej! I jest nowy rozdział.
I co myślicie?
 
KOMENTUJCIE ;)
 


poniedziałek, 21 października 2013

4 "Ktoś tu się zdobił bardzo odważny i nienasycony"

Justin zabrał swoją rękę z mojego podbrzusza na co odetchnęłam z ulgą. Jego obie dłonie ponownie masowały moje piersi. Dłońmi przejechał w górę i zaczął masować moje spięte ramiona. Złożył kilka czułych pocałunków na moim karku.
- Nareszcie się odprężyłaś, nie jesteś już taka spięta. - jego dłonie zsunęły się z moich ramion na plecy. Justin złapał za zapięcie mojego stanika, na co od razu rozszerzyłam oczy ze zdziwienia. - Jeśli nie jesteś gotowa to tego nie zrobię - przesłał mi wyrozumiały uśmiech.
- Jest ok. - Justin powoli odpiął zapięcie. Zanim stanik zdążył odsłonić moje piersi, szybko go złapałam.
- Może jednak nie chcesz? - spytał trochę speszony. Nie odpowiadając odrzuciłam biustonosz na bok. Patrzyłam na podłogę i poczułam jak moje policzki płoną. Poczułam jak chłopak chwyta mnie za ramię i obraca przodem do siebie. Unosi moją twarz i ukazały mi się jego piękne karmelowe oczy. Patrzył na mnie uśmiechnięty i wyszeptał - Jesteś piękna nie chowaj się. - chwycił moją twarz w swoje dłonie i musnął moje usta. Chcąc więcej przyciągnęłam go do siebie i pogłębiłam pocałunek. Palce wplątałam we włosy szatyna i pociągnęłam za końce. Mruknął z rozkoszy w moje usta. Jego dłonie powędrowały na moje plecy. Zjechał nimi niżej na moje pośladki i ścisnął je, na co oderwałam się od jego pysznych ust. Justin trzymał mnie przy sobie mocno i nie pozwoli mi się odsunąć.
- Obróć się. - puścił mnie i stałam z powrotem przodem do lustra. Zauważając moje odbicie szybko zakryłam moje obnażone piersi.
- Nie zakrywaj się - chwycił moje ramiona i odciągnął je odsłaniając mój nagi dekolt - Dotknij je teraz. - położyłam obie dłonie na moich piesiach i poczułam przyjemność rozchodzącą się po całym moim ciele. Justin położył swoją dłoń na moi podbrzuszu i zaczął kreślić nie znane mi wzory - Ugniataj je. Czujesz tą przyjemność? - zamknęłam oczy z przyjemności i mruknęłam. Oparłam głowę na ramieniu szatyna i poczułam jak jego ręce znikają z mojego podbrzusza. Chwilę później chłopak chwycił moje nadgarstki i ściągnął moje dłonie z piersi - Teraz moja kolej - posłał mi łobuzerski uśmiech - Mogę? - chciałam znów poczuć tą przyjemność i chwyciłam dłonie chłopaka kładąc je na mój biust. Poczułam jak od jego dotyku twardnieją mi sutki. To było takie przyjemne, że chciałam więcej, już nie bałam się. Miałam straszną ochotę na seks. Co ten facet ze mną robi. Justin obrócił mnie przodem do siebie i puścił moje piersi. Złapał w dłonie moją twarz.
- Boisz się mnie jeszcze? - spytał.
- Nie. - wydyszałam.
- Masz ochotę przejść dalej ? Jesteś gotowa?
- Wydaje mi się że tak - uśmiechnęłam się do niego szeroko i mocno pocałowałam.
- Ktoś tu się zdobił bardzo odważny i nienasycony - puścił mi oczko i kontynuował nasz namiętny pocałunek. Gładził ręką moje udo i dał mi tym znak żebym wskoczyła na niego. Owinęłam nogi w okół jego pasa, poczułam że zaczął iść. Po chwili poczułam pod moimi plecami miękkie łóżko. Szatyn zszedł ze swoimi pocałunkami na moją szyję. Całował obojczyki, dekolt, aż wreszcie doszedł do piersi. Wziął prawą brodawkę do buzi i lekko ssał. Drugą brodawkę chwycił między kciuk a palec i rolował. Było mi tak dobrze. Jęknęłam z rozkoszy. Chłopak zszedł ze swoimi pocałunkami na mój brzuch i podbrzusze. Nagle brzuch musiał się odezwać że jest głodny .. Serio?! Teraz?!
- Czemu nie powiedziałaś że jesteś głodna? - zachichotał i podniósł się ze mnie
- Bo nie jestem.
- Twój żołądek sądzi inaczej. Wstawaj! - ze śmiechem podał mi rękę i pomógł mi wstać. Poszedł wydaje mi się w kierunku garderoby chwile później rzucił we mnie swoją koszulką. - Ubieraj - wychrypiał i wyszedł z pokoju. Szybko nałożyłam na siebie stanik i koszulkę. Ruszyłam jego śladami i wyszłam z pokoju. Znalazłam się w salonie, był pięknie urządzony w męskim stylu, nie zwróciłam uwagi wcześniej chyba dlatego ze byłam za bardzo zdenerwowana.
- Gdzie masz łazienkę! - krzyknęłam.
- Nie musisz od krzyczeć - wyszeptał przy moim uchu na co się wystraszyłam.
- Boże nie strasz mnie - wysyczałam przez zęby.
- Chodź zaprowadzę Cie. - chwycił moją dłoń.
- Gdzie?
- Chciałaś do łazienki.
- Ach, faktycznie. Zapomniałam. Prowadź - starałam się ukryć rumieńce na mojej twarzy na co szatyn zachichotał.
- Tu masz łazienkę. A tam jest kuchnia. Przygotuję coś do jedzenia.
- Dzięki.
- Rozgość się - puścił mi oczko.

Wyszłam z łazienki odświeżona i skierowałam się do kuchni w kierunku, który pokazał mi wcześniej Justin. Chłopak stał tyłem do mnie i smażył coś na patelni. Nie mogłam się napatrzeć na jego mięśnie. Nie ubrał się nadal był w samych czarnych bokserkach.
- Co tak pięknie pachnie? - spytałam gdy zapach doleciał do moich nozdrzy.
- Naleśniki, bo jakoś nie za bardzo umiem gotować - zaśmiał się. Wyciągnął naleśniki na talerze. - Lubisz syrop klonowy?
- Uwielbiam. Dawaj to jedzenie bo jestem strasznie głodna. - Justin się zaśmiał i polał naleśniki syropem.
- Mówiłaś, że nie chce Ci się jeść.
- Teraz już mi się chce - wytknęłam język.
- No to jedz - podał mi talerz i sztućce. Od razu rzuciłam się na jedzonko. - Smacznego. - nie odpowiedziałam tylko przytaknęłam głową. Justin podał jeszcze po szklance soku pomarańczowego i sam zabrał się za jedzenie.
- Która godzina? - byłam ciekawa ile tu jestem. Z 2-3 godziny?
- Jest dokładnie 19.26.
- Serio?! Tak późno...?
- Widzisz jak czas szybko leci, gdy.. - nie zdążył powiedzieć do końca, bo przerwał mu dzwonek do drzwi.
- Otwórz, a ja pozmywam. - zaczęłam zbierać talerze.
- Nie. Ja później pozmywam. Otworzę i zaraz wracam - przytaknęłam. Szatyn opuścił pokój i szybko popędził do sypialni. Sekundę później szedł w kierunku drzwi zakładając po drodze spodnie. Zebrałam talerze i zaczęłam zmywać, usłyszałam podniesionym głos Justin'a - Co wy tu robicie? - kto to mógł być?
- Nie wolno nam Ciebie czasem odwiedzić? - spytał męski głos.
- Może byś nas wpuścił? Nie będziemy stać przecież w progu. - powiedziała kobieta o ciepłej barwie głosu.
- To nie jest dobry moment na odwiedziny mamo, nie jestem sam. - wysyczał przez zaciśnięte zęby. O kurwa! To jego rodzice!

~*~

Kolejny rozdział za nami, nie podoba mi się za bardzo.. Mógł by być lepszy.
I troszeczkę za krótki :(

PS. Czyta to ktoś w ogóle?
PS.2 Przepraszam za błędy.

piątek, 18 października 2013

3 ''To było niesamowite."

Justin złączył nasze usta w czułym pocałunku. Chciałam się odsunąć, ale on przytrzymał moją głowę i mocniej wpił się w moje usta, na co jęknęłam. Całował mnie czule i z pasją. Nagle sama nie wiedzą czemu to robiłam, położyłam rękę na jego szyi i przyciągnęłam bliżej. Poczułam jak się uśmiecha i zaczyna się delikatnie odsuwać. Spojrzał w jego oczy i widziałam w nich rozbawienie.
- Nie śmiej się ze mnie - wydęłam dolną wargę zawstydzona.
- Chyba nie było aż tak źle, co ? Całowanie nie jest takie straszne. - wyszczerzył się
- Lepiej Ty mi powiedz,czy było źle!
- Było dobrze, jak na pierwszy raz Caroline. - szepnął.
- Serio było dobrze ?
- A nie podobało Ci się ? - nie zdążyłam odpowiedzieć, bo Justin zachłannie wbił się w moje usta. Pocałunek był delikatny, ale stanowczy. Poczułam jak Justin przejeżdża językiem po mojej wardze prosząc o więcej. Nie wiedząc co mam zrobić rozchyliłam usta i poczułam jego miękki język w mojej buzi. Zaczął delikatnie pieścić mój język swoim. Chciałam wiecęj, ale on niestety się odsunął.
- Podobało Ci się? - spytał
- To było niesamowite - nie wiem czemu to powiedziałam. Carol, jaka ty jesteś głupia robisz z siebie idiotkę - pomyślałam.
- Chcesz to powtórzyć - zabawnie poruszył brwiami. Zachichotałam pod nosem. I sama wpiłam się w jego usta. Przy Justinie zapomniałam o wszystkich zamartwieniach. Mimo, że znam go około godzinę to nie boje się jego dotyku. Nigdy nie dawałam się nikomu dotykać, mógł robić tylko Lou, tylko jemu ufałam.
Z barku tlenu oderwałam się od namiętnego pocałunku z Justin'em. Oparł on swoje czoło o moje i ciężko oddychał.
- Widzę ze jesteśmy na dobrej drodze, kochanie. Możemy przejść dalej? - na pytanie Justin'a zastygłam w bezruchu.
- Ja-jak to dalej. Ja nie chce iść dalej. Ja nie chce uprawiać seksu, ja się boje.. - poczułam łzy napływające mi do oczu - Ja nie jestem gotowa.
- Hej, skarbie ja nie powiedziałem, ze będziemy od razu uprawiać seks - otarł kciukami łzy z moich policzków i złożył delikatny i czuły pocałunek na moich ustach. - Nie musimy się spieszyć. Spokojnie. Już okej ?
- Tak jest dobrze, możemy przejść dalej - uśmiechnęłam się do niego, a on to odwzajemnił.
- Zuch dziewczyna. - pochwalił mnie.
- No więc, co dalej? - spytałam, przygryzając dolną wargę ze stresu.
- Najpierw przestań gryźć tą wargę - uwolnił ją palcem z pomiędzy moich zaciśniętych zębów. - Tak o wiele lepiej.
- Lubisz swoje ciało Carol? - spytał i dziwnie poruszył brwiami.
- Nie jest najgorsze, chociaż mogło by być lepsze.
- Ale nie wstydzisz się swojego ciała? - pokiwałam przecząco głową. - Stajesz czasem przed lustrem nago i dotykasz się? - w tym momencie moje oczy wypadły z orbit. Dlaczego on o to pyta?!
- Nie...
- Czyli nie znasz swojego ciała i nie wiesz jaki lubisz dotyk. - uniósł do góry brwi. Znów pokiwałam przecząco głową. Justin wstał i wysunął swoją dłoń, którą złapałam. - Wstawaj zaraz to naprawimy. - ruszył chyba w stronę sypialni ciągnąc mnie za rękę.
Sypialnie była ogromna. Na środku stało łóżko z szarą pościelą. W lewym rogu pomieszczenia stała czarna kanapa i szklany stolik. po prawo znajdowały się jeszcze jedne drzwi, a obok nich stało wielkie lustro. Justin zatrzymał się przy łóżku.
- Rozbieraj się. - rozkazał.
- N-nie. - wychrypiałam.
- Dobra to sam Cie rozbiorę -stanął za mną i rozpiął zamek mojej spódniczki. - Spokojnie - wyszeptał mi do ucha, które delikatnie musnął ustami. Opuścił moją dolną część ubrania, a ona po chwili upadła na ziemie. Justin musnął zewnętrzną stroną ręki moje nagie udo. Chwile później stał już przede mną. Uśmiechał się, a ja patrzyłam w podłogę chcąc ukryć moje zarumienione policzki. Chłopak uniósł moją twarz i niespodziewanie ucałował kąciki moich ust - Nie wstydzą się księżniczko, jesteś piękna - wyszeptał do mojego ucha i przygryzł jego płatek. Zaczął odpinać guziki mojej białej koszuli, jeden po drugim. Justin przejechał palcem wskazującym po moim dekolcie. Zsunął koszulę z moich ramion i złożył delikatny pocałunek na każdym z nich. Stałam teraz w samych szpilkach i białej koronkowej bieliźnie.
- Rozbierz mnie Caroline. - wychrypiał. - razem będzie nam raźniej. - wziął moje dłonie w swoje i położył je na swojej klatce piersiowej. Przejechałam dłońmi po jego torsie aż dojechałam do ramion. Pod palcami poczułam jego twarde mięśnie. Złapałam za brzeg jego czarnej bokserki i zdjęłam mu ją przez głowę. Moim oczom ukazał piękne mięśnie brzucha, nie mogłam się powstrzymać i od razu zaczęłam je dotykać. Odpięłam guzik jego czarnych spodni, a następnie zamek. Opuściłam je w dół. Justin zdjął do końca spodnie i stał teraz przede mną w samych czarnych bokserkach od Calvin'a Klein'a. Wyglądał jak Bóg Seksu i od razu miało ochotę się na niego rzucić. Justin złapał mnie za rękę i pociągnął w kierunku lustra. Stanął za mną i szepnął mi do ucha - Widzisz jaka jesteś piękna, potknij swojego brzucha. - chwycił moją dłoń i przyłożył ja do brzucha zaczął ją prowadzić w górę i dół moje ciała. W pewnym momencie puścił moją dłoń - Rób tak dalej. - położył swoje dłonie na moich biodrach które delikatnie pocierał. Składał delikatne pocałunki na moich ramionach, barkach, karku i plecach. Złapał ponownie moją dłoń i przekierował ją na mój dekolt. - Bądź spokojna, puszczę teraz twoją dłoń, a Ty dotknij nią swoją pierś. - puścił moja dłoń i położył ja na poprzednim miejscu. - Drugą ręką chwyć drugą pierś. Ugniataj je delikatnie. - to było takie przyjemne i jeszcze połączone z pocałunkami Justin'a. Z rozkoszy wydałam z siebie mruknięcie i rozchyliłam usta.
- Po patrz w lustro. Zobacz jak twoje ciało reaguje na twój dotyk. Mogę teraz ja dotknąć Ciebie. - przytaknęłam. Justin położył swoje dłonie na mój brzuch i wychrypiał - Kieruj moimi dłońmi, pamiętaj, że nic na siłę. - położyłam dłonie na jego i kierowałam w górę mojego ciała. Zatrzymałam je na wysokości zaczęcia się mojego biustonosza. Wzięłam głęboki oddech i ręce Justin'a położyłam na moich piersiach. Bałam się, ale poczułam delikatne pocałunki na moim ramieniu i karku. Poczułam przyjemność. Puściłam dłonie Justin'a.
- Jest okej. Dotykaj mnie to jest przyjemne - wychrypiałam.
- Spokojnie.. - wyszeptał do mojego ucha i ścisnął moje piersi. Gwałtownie nabrałam powietrza i jęknęłam z rozkoszy. Położyłam głowę na ramieniu Justin'a, który zaczął całować moją szyję. Przejechał dłońmi w dół mojego ciała. Głaskał moje uda i biodra, brzuch. Zatrzymał się na podbrzuszu potem przejechał do moich ud i dotykał i wewnętrzną stronę. Był tak blisko mojego centrum. Wiedziałam ze zaraz mnie tam dotknie, a ja tego się tak stanie boje. Wrócił rękom na podbrzusze, a drugą złapał ponownie moją pierś.
- Nie zrobię Ci krzywdy. To jest przyjemna prawda? - spytał i zaczął ssać skórę mojej szyi i pieścił moją pierś. Drugą ręką masował moje podbrzusze.
- Bardzo przyjemne. - wymruczałam.
- Zaraz będzie jeszcze przyjemniej. - wychrypiał i złożył czuły pocałunek na moich ustach.


~*~
Hej! 
I jak wam się podoba ?
Pisać dalej ?

środa, 16 października 2013

2 "Nie zrobię Ci krzywdy, spokojnie."

Obudziłam się chwilę przed budzikiem. Postanowiłam poleżeć jeszcze chwilę i pomyśleć.
Strasznie boje się dzisiejszego dnia. Najpierw rozdanie dyplomów, a potem jeszcze ten głupi pomysł Lou. Tak się strasznie boje. Przypomina mi się ten okropny dzień. To co on mi zrobił. Ufałam mu a on mnie tak po prostu zgwałcił. Poczułam łzy napływające mi do oczu. Z transu wyrwał mnie dzwoniący budzik. 'Czas się otrząsnąć, było minęło' pomyślałam.

Nalałam sobie całą wannę wody dolałam jaśminowego olejku do kąpieli i weszłam do niej. Po godzinie siedzenia w wannie miałam już dość i postanowiłam wyjść. Wytarłam ciało i włosy ręcznikiem i ruszyłam do pokoju. Z szuflady wyciągnęłam bieliznę, którą na siebie nałożyłam. Usiadłam przy toaletce i chwyciłam za suszarkę. Podsuszyłam włosy. Udałam się do kuchni zjeść jakieś śniadanie. Jak zawsze Lou już nie było w domu, bo był w pracy. Tak jak co rano wzięłam miskę, wsypałam do niej musli i zalałam mlekiem. Wszystko zjadłam i włożyłam miskę z łyżką do zmywarki. Z powrotem udałam się do pokoju i usiadłam przy toaletce. Nałożyłam na twarz krem nawilżający, zrobiłam na oku kreskę i pomalowałam rzęsy. Policzkom nadałam koloru nakładając puder. Usta przejechałam pomadką nawilżającą. Przeczesałam włosy i udałam się w kierunku garderoby. Założyłam na siebie czarną obcisłą sukienkę i tego samego koloru szpilki. Spojrzałam na zegarek i zobaczyłam, że jest już po 9.20. Zostało mi 40 minut do rozpoczęcia wręczania dyplomów. Wzięłam do ręki moją torebkę i żakiet. Wybiegłam z mieszkania do samochodu i popędziłam na uniwersytet.

Dzięki Bogu zakończyłam swoją naukę na najbliższe lata. Wsiadłam do samochodu i zaczęłam się kierować pod adres który wysłał mi Lou. Kiedy dotarłam na miejsce i stałam pod mieszkaniem niejakiego Jay'a miałam ochotę wrócić do domu.. Po paru głębszych wdechach wysiadłam z samochodu i ruszyłam pod podany numer mieszkania.


Zadzwoniłam dzwonkiem i czekałam aż ktoś wreszcie otworzy. Już maiłam zamiar odejść, ale niestety drzwi się otworzyły. Niech to szlag..- pomyślałam. Ku mojemu zdziwieniu w drzwiach ujrzałam strasznie przystojnego i wysokiego szatyna. Popatrzyłam w jego oczy i od razu zmiękły mi nogi. Jest piękny - pomyślałam. Na oko jest po dwudziestce.
- Caroline ? - spytał. Jeju, jaki on ma piękny głos. 
- T-tak - wychrypiałam.
- Jestem Jay - obdarzył mnie zniewalającym uśmiechem. - Wejdź - wpuścił mnie do środka.- Usiądź sobie na kanapie. Napijesz się czegoś ? - spytał, a ja przytaknęłam, poczułam gulę w gardle i odebrało mi mowę.- Kawy, herbaty, wody czy może jakiegoś soku, a może wino ? - nic nie odpowiedziałam, po prostu wzruszyłam ramionami - Przyniosę wino - przytaknęłam i delikatnie się uśmiechnęłam,
- Zaraz przyniosę - obdarzył mnie promienistym uśmiechem. Patrzyłam jak odchodził i jak seksownie się porusza. Od samego patrzenia na niego ma się ochotę na seks. Po chwili wrócił z dwoma kieliszkami i butelką białego wina.
- Twój przyjaciel dużo mi o Tobie opowiedział - podał mi kieliszek z winem
- Dzięki - upiłam łyk - Lou, wszystko Ci powiedział ? - spytałam
- Najważniejsze informacje - uśmiechnął się.
- Ty coś o mnie wiesz, ale powiedz coś o sobie..
- Ja mam bardzo ciekawe życie. Codziennie zadowalam kobiety, ale to tez ciężka prac. Nie mogę prowadzić normalnego życia. Muszę ukrywać się pod pseudonimem i rzadko mam czas dla znajomych.
- Pseudonim ? Czyli nie masz na imię Jay ? - spytałam zdziwiona.
- Nie, mam na imię Justin - zachichotał. - Dolać Ci wina? - zdziwiona spojrzałam na mój kieliszek i był już pusty. Kiedy ja to zdążyłam wypić ? 
- Nie, nie dziękuje. - położył swoją dłoń na moim nagim kolanie, a ja wzdrygnęłam się i szybko wstałam z kanapy. Wstał i delikatnie chwycił moją dłoń.
- Nie zrobię Ci krzywdy, spokojnie. - pogładził kciukiem moje knykcie. - Chodź, usiądź. - usiadłam obok niego, a on nadal trzymał moją dłoń. - Nie bój się mnie Carol, nie bój się mojego dotyku. - Drugą dłoń ponownie położył na moim kolanie i potarł je czule. - Spokojnie. To nie jest takie straszne jak Ci się wydaję. Dotknij mnie zobaczysz będzie Ci łatwiej. - Moją dłoń którą trzymał w swojej ręce przyłożył do swoje klatki piersiowej. - Czy to jest takie straszne ? Ja się nie boje Ty tez nie powinnaś - uśmiechnął się pocieszająco. Przesunął dłoń w górę jego toru i w dół, aż do brzucha. Jeju, jakie on mam mięśnie.. - Spróbuj sama. - Puścił moją dłoń. - Nie bój się mnie dotykać. - zaczęłam przesuwa dłoń po jego torsie - To nie jest takie złe. Mogę Cie już dotknąć?
- Tak, jest już dobrze. - położył swoją dłoń na moim udzie i kierował nią w kierunku kolana. Popatrzył w moje oczy, a ja uśmiechnęłam się do niego i opuściłam głowę.
- Ej popatrz na mnie. Nie chowaj swojej ślicznej buźki, kochanie - chwycił mój podbródek palcem wskazujący i kciukiem, uniósł moja twarz do góry, bym spojrzała na niego. Popatrzyłam na jego piękne karmelowe oczy i kształtne, malinowe usta. Miałam chęć go pocałować. Kciukiem przejechał po mojej dolnej wardze i uwolnił ją od zacisku mojej szczęki. - Bo przegryziesz wargę - zachichotał - przybliżył swoją twarz do mojej. Och jakie on ma piękne usta.
- Mogę Cie pocałować Carol ? - popatrzył prosto w moje oczy i oblizał wargi. Pokiwałam przecząco głową i osunęłam się.
- Ja- ja n-nie umiem się całować, nigdy tego nie robiłam - zarumieniłam się i popatrzyłam na podłogę.
- No to będę twoim, pierwszym pocałunkiem. Mówiłem nie chowaj przede mną swojej pięknej buźki. - zachichotał. Uniósł moją twarz ponownie i przybliżył się do mnie. Objął moją twarz rękoma i popatrzył prosto w moje ochy. - Pokochasz to skarbie - szepnął i delikatnie musnął moje usta.