Obudziłam się chwilę przed budzikiem. Postanowiłam poleżeć jeszcze chwilę i pomyśleć.
Strasznie boje się dzisiejszego dnia. Najpierw rozdanie dyplomów, a potem jeszcze ten głupi pomysł Lou. Tak się strasznie boje. Przypomina mi się ten okropny dzień. To co on mi zrobił. Ufałam mu a on mnie tak po prostu zgwałcił. Poczułam łzy napływające mi do oczu. Z transu wyrwał mnie dzwoniący budzik. 'Czas się otrząsnąć, było minęło' pomyślałam.
Nalałam sobie całą wannę wody dolałam jaśminowego olejku do kąpieli i weszłam do niej. Po godzinie siedzenia w wannie miałam już dość i postanowiłam wyjść. Wytarłam ciało i włosy ręcznikiem i ruszyłam do pokoju. Z szuflady wyciągnęłam bieliznę, którą na siebie nałożyłam. Usiadłam przy toaletce i chwyciłam za suszarkę. Podsuszyłam włosy. Udałam się do kuchni zjeść jakieś śniadanie. Jak zawsze Lou już nie było w domu, bo był w pracy. Tak jak co rano wzięłam miskę, wsypałam do niej musli i zalałam mlekiem. Wszystko zjadłam i włożyłam miskę z łyżką do zmywarki. Z powrotem udałam się do pokoju i usiadłam przy toaletce. Nałożyłam na twarz krem nawilżający, zrobiłam na oku kreskę i pomalowałam rzęsy. Policzkom nadałam koloru nakładając puder. Usta przejechałam pomadką nawilżającą. Przeczesałam włosy i udałam się w kierunku garderoby. Założyłam na siebie czarną obcisłą sukienkę i tego samego koloru szpilki. Spojrzałam na zegarek i zobaczyłam, że jest już po 9.20. Zostało mi 40 minut do rozpoczęcia wręczania dyplomów. Wzięłam do ręki moją torebkę i żakiet. Wybiegłam z mieszkania do samochodu i popędziłam na uniwersytet.
Dzięki Bogu zakończyłam swoją naukę na najbliższe lata. Wsiadłam do samochodu i zaczęłam się kierować pod adres który wysłał mi Lou. Kiedy dotarłam na miejsce i stałam pod mieszkaniem niejakiego Jay'a miałam ochotę wrócić do domu.. Po paru głębszych wdechach wysiadłam z samochodu i ruszyłam pod podany numer mieszkania.
Zadzwoniłam dzwonkiem i czekałam aż ktoś wreszcie otworzy. Już maiłam zamiar odejść, ale niestety drzwi się otworzyły. Niech to szlag..- pomyślałam. Ku mojemu zdziwieniu w drzwiach ujrzałam strasznie przystojnego i wysokiego szatyna. Popatrzyłam w jego oczy i od razu zmiękły mi nogi. Jest piękny - pomyślałam. Na oko jest po dwudziestce.
- Caroline ? - spytał. Jeju, jaki on ma piękny głos.
- T-tak - wychrypiałam.
- Jestem Jay - obdarzył mnie zniewalającym uśmiechem. - Wejdź - wpuścił mnie do środka.- Usiądź sobie na kanapie. Napijesz się czegoś ? - spytał, a ja przytaknęłam, poczułam gulę w gardle i odebrało mi mowę.- Kawy, herbaty, wody czy może jakiegoś soku, a może wino ? - nic nie odpowiedziałam, po prostu wzruszyłam ramionami - Przyniosę wino - przytaknęłam i delikatnie się uśmiechnęłam,
- Zaraz przyniosę - obdarzył mnie promienistym uśmiechem. Patrzyłam jak odchodził i jak seksownie się porusza. Od samego patrzenia na niego ma się ochotę na seks. Po chwili wrócił z dwoma kieliszkami i butelką białego wina.
- Twój przyjaciel dużo mi o Tobie opowiedział - podał mi kieliszek z winem
- Dzięki - upiłam łyk - Lou, wszystko Ci powiedział ? - spytałam
- Najważniejsze informacje - uśmiechnął się.
- Ty coś o mnie wiesz, ale powiedz coś o sobie..
- Ja mam bardzo ciekawe życie. Codziennie zadowalam kobiety, ale to tez ciężka prac. Nie mogę prowadzić normalnego życia. Muszę ukrywać się pod pseudonimem i rzadko mam czas dla znajomych.
- Pseudonim ? Czyli nie masz na imię Jay ? - spytałam zdziwiona.
- Nie, mam na imię Justin - zachichotał. - Dolać Ci wina? - zdziwiona spojrzałam na mój kieliszek i był już pusty. Kiedy ja to zdążyłam wypić ?
- Nie, nie dziękuje. - położył swoją dłoń na moim nagim kolanie, a ja wzdrygnęłam się i szybko wstałam z kanapy. Wstał i delikatnie chwycił moją dłoń.
- Nie zrobię Ci krzywdy, spokojnie. - pogładził kciukiem moje knykcie. - Chodź, usiądź. - usiadłam obok niego, a on nadal trzymał moją dłoń. - Nie bój się mnie Carol, nie bój się mojego dotyku. - Drugą dłoń ponownie położył na moim kolanie i potarł je czule. - Spokojnie. To nie jest takie straszne jak Ci się wydaję. Dotknij mnie zobaczysz będzie Ci łatwiej. - Moją dłoń którą trzymał w swojej ręce przyłożył do swoje klatki piersiowej. - Czy to jest takie straszne ? Ja się nie boje Ty tez nie powinnaś - uśmiechnął się pocieszająco. Przesunął dłoń w górę jego toru i w dół, aż do brzucha. Jeju, jakie on mam mięśnie.. - Spróbuj sama. - Puścił moją dłoń. - Nie bój się mnie dotykać. - zaczęłam przesuwa dłoń po jego torsie - To nie jest takie złe. Mogę Cie już dotknąć?
- Tak, jest już dobrze. - położył swoją dłoń na moim udzie i kierował nią w kierunku kolana. Popatrzył w moje oczy, a ja uśmiechnęłam się do niego i opuściłam głowę.
- Ej popatrz na mnie. Nie chowaj swojej ślicznej buźki, kochanie - chwycił mój podbródek palcem wskazujący i kciukiem, uniósł moja twarz do góry, bym spojrzała na niego. Popatrzyłam na jego piękne karmelowe oczy i kształtne, malinowe usta. Miałam chęć go pocałować. Kciukiem przejechał po mojej dolnej wardze i uwolnił ją od zacisku mojej szczęki. - Bo przegryziesz wargę - zachichotał - przybliżył swoją twarz do mojej. Och jakie on ma piękne usta.
- Mogę Cie pocałować Carol ? - popatrzył prosto w moje oczy i oblizał wargi. Pokiwałam przecząco głową i osunęłam się.
- Ja- ja n-nie umiem się całować, nigdy tego nie robiłam - zarumieniłam się i popatrzyłam na podłogę.
- No to będę twoim, pierwszym pocałunkiem. Mówiłem nie chowaj przede mną swojej pięknej buźki. - zachichotał. Uniósł moją twarz ponownie i przybliżył się do mnie. Objął moją twarz rękoma i popatrzył prosto w moje ochy. - Pokochasz to skarbie - szepnął i delikatnie musnął moje usta.
myślałam że zrezygnowałaś z pisania tego opowiadania :D
OdpowiedzUsuńA tu tak niespodzianka!
Kiedy następny?
xx
Postaram dodać do końca tygodnia ;)
UsuńDzięki ;)
OdpowiedzUsuń