Zamarłam, gdy poczułam, że ręka Eric'a jest coraz niżej. Zachciało mi się płakać. Od razu poczułam na sobie ręce tego... Osunęłam Eric'a od siebie i gwałtownie wstałam, czując jak łzy spływają po moich policzkach.Szybko wciągnęłam na siebie sukienkę i ostatni raz spojrzałam na Eric'a, który patrzył na mnie przerażony.
- Przepraszam - wychrypiałam cicho i wybiegłam z jego mieszkania. Za sobą słyszałam jak mnie woła, żeby się zatrzymała, ale ja wybiegłam. Zdjęłam obcasy i szybko zbiegłam po schodach na dół, ocierając po drodze łzy.
Stałam przed budynkiem i patrzyłam na ulicę. Nie wiedziałam co mam zrobić, gdzie iść. Musiałam zatrzymać taksówkę, żeby gdziekolwiek dotrzeć. Szybkim krokiem poszłam w prawą stronę i za rogiem znalazłam postój taksówek. Wsiadłam do pierwszej z brzegu i podałam adres pod który miała pojechać.
Zapłaciłam taksówkarzowi za podwiezienie i wysiadłam. Od razu zdałam sobie sprawę, że jestem pod blokiem Justina. Szczerze nie wiem dlaczego tu przyjechałam, chyba tylko na niego mogłam teraz liczyć.
Zadzwoniłam do jego drzwi z nadzieją, że jest w mieszkaniu. Nie otwierał. Usiadłam na schodach i zaczęłam szlochać. Tak bardzo potrzebowałam się teraz do niego przytulić, usłyszeć, że damy sobie z tym radę. Myślałam, że wszystko już jest dobrze, ale.. Z Justin'em niczego się nie obawiała, a gdy poczułam jak Eric mnie dotyka.. zaczęłam się bać.
Usłyszałam za sobą otwierane drzwi na co spojrzałam w ich stronę. Stał tam Justin. Stał, był! Szybko wstałam i rzuciłam mu się prosto w ramiona jeszcze bardziej się rozklejając.
- Jestem przy tobie. Spokojnie. - wyszeptał mi do ucha i mocno przytulił. Właśnie tego potrzebowałam. Czuć się bezpieczna i kochana. Nie czuć nacisku i presji. Puściłam go spojrzałam mu prosto w oczy.
- Dziękuje - wychrypiałam zapłakana i stając na palcach pocałowałam kącik jego ust. schyliłam się po moje buty i torebkę i ostatni raz spojrzałam na Justin'a. Pewnie był zszokowany moją nagłą wizytą i tego w jakim jestem stanie. delikatnie się do niego uśmiechnęłam i skierowałam się w kierunku schodów.
- Nie zostaniesz? - spytał i szybko do mnie podszedł łapiąc mnie za rękę, którą od razu wyrwałam ponownie zaczynając płakać. Justin spojrzał na mnie zszokowany. Wiedział, że coś jest nie tak. On to wiedział. - Skrzywdził Cię ? - spytał cicho - Wiedziałem, wiedziałem - mówił sam do siebie pod nosem.
- Nie, ja.. my.. po prostu.. - nie mogłam mu tego powiedzieć..
- Wejdź, proszę - złapał mnie za dłoń i delikatnie pociągną w stronę drzwi, które następnie za nami zamknął. Poszliśmy do salonu. Usiedliśmy na kanapie i nic nie mówiliśmy. Jus patrzył na mnie i nie naciskał. Przyciągnął mnie do siebie i zamknął bezpiecznie w swoich ramionach. Mocno się do niego przytuliłam i uspokoiłam się wdychając jego cudowny zapach.
- On mi nie zrobił nic złego..my po prostu... ja nie umiałam - nie mogłam mu tego tak po prostu powiedzieć, bo obawiałam się że zacznie się ze mnie śmieć. Było mi głupio, że tu przyszłam i robiłam taką scenę.
- Rozumiem. Nie jesteś gotowa.
- Jestem gotowa, ale ja mu chyba aż tak nie ufam..
- Spokojnie.. Nie musisz się śpieszyć, nikt Cie do niczego nie zmusza.
- Wiem - wychrypiałam i otarłam policzki.
- Zostaniesz na noc? - spytał -Nie chce Cie do niczego zmuszać, po prostu bardzo mi Ciebie brakuję i stęskniłem się za Tobą.. Ja.. przepraszam za to co powiedziałem, ja nie chciałem.
- Wiem Justin, to ja przepraszam..
- Nie. Ty nie masz za co. ja wszystko spieprzyłem.
- No masz trochę racji.. A teraz daj mi jakieś rzeczy, żebym mogła się przebrać. - poszłam w kierunku sypialni Jus'a, a on zaraz za mną.
Szatyn wyciągnął z szuflady koszulkę i podał mi ją. Cicho mu podziękowałam i obróciłam się do niego tyłem.
- Odepnij mi sukienkę. - poleciłam mu i wszystkie włosy przesunęłam na prawe ramię.
Justin podszedł do mnie i palcami delikatnie przejechał po moim ramieniu wprost do zapięcia sukienki. Złapał za suwak i powoli odpiął sukienkę. Po chwili sukienka upadła na ziemię, a on przejechał dłonią wzdłuż kręgosłupa, aż do linii moich majtek. Szatyn cofnął dłoń i odsunął się o krok. Obróciłam się w jego kierunku i wyszłam z sukienki. Stałam półnaga z potarganymi włosami i rozmytym makijażem.
- Jesteś taka piękna - wyszeptał Justin swoim seksownym głosem i podszedł do mnie. Wierzchem dłoni pogładził mój policzek. przysunął swoją twarz tak blisko mnie, że aż czułam jego ciepły oddech na moich ustach. Spojrzał mi głęboko w oczy, sprawdzając czy wszystko jest okej.
- Pocałuj mnie - wyszeptałam prawie niesłyszalnie. Szatyn położył dłoń na moim karku i przysunął się jeszcze bliżej.Poczułam jak składa na moich ustak delikatny pocałunek. Przełknęłam cicho ślinę, a jego palce dotknęły mojej szyi. Musiałam złączyć nasze usta, jedną dłonią dotknęłam jego policzka, a drugą powędrowałam na kark. Jus objął mnie w talii i przyciągnął bliżej. Nasze usta się złączyły, chłopak przejechał językiem po mojej dolnej wardze, prosząc w ten sposób o dostęp, który od razu mu dałam. Jego dłonie zjechały na moje uda, zaraz potem owinęłam go nogami w pasie. Trwaliśmy w długim pocałunku, na chwilę się od siebie odsunęliśmy by zaczerpnąć powietrza, ale to nie trwało długo. Justin zaczął kierować się w stronę łóżka całując moją szyje.
W końcu Justin położył mnie na łóżku i zaczął całować, ssać i przygryzać skórę mojej szyi na co jęknęłam. Położyłam dłonie na klatce piersiowej chłopaka i zaczęłam badać każdy jego mięsień. On całował moje ramiona, obojczyki i mostek. Moje ręce zjechały jeszcze niżej, przez co poczułam wypukłość w jego spodniach, przejechałam dłonią po niej no co szatyn cicho warknął w moją szyje.
- Carol... ja zaraz nie wytrzymam jeśli nie przestaniemy - popatrzył mi smutno prosto w oczy - nie jesteś gotowa, wię.. - wpiłam się w jego usta, żeby w końcu przestał mówić..
Byłam gotowa, chciałam to w końcu zrobić i ufałam mu. Złapałam za gumkę jego dresów i zaczęłam je zsuwać. Jus mi pomógł pozbywając się ich całkowicie. Zawisł nade mną i spojrzał mi głęboko w oczy sprawdzając czy na pewno wszytko okej. Uśmiechnęłam się do niego słodko i cmoknęłam jego usta. Wszytko działo się bardzo wolno i delikatnie. Justin oczarowywał moje ciało swoim czułym i delikatnym dotykiem. Jus składał namiętne pocałunki w dół mojej szczęki i schodził z pocałunkami coraz niżej. Obsypał pocałunkami cały mój dekolt. Jego ręka wślizgnęła się pod moje plecy szukając zapięcia od stanika. Upewnił się czy może patrząc w moje oczy. Chwilę później odrzucił stanik na bok i zaczął składać delikatne pocałunki na moich piersiach. Zaczął ssać moje sutki na co głośno jęknęłam. Jedna z jego dłoni znalazła się na linii moich koronkowych majtek, czułam jak robiłam się coraz bardziej mokra pod wpływem jego dotyku.
- Justin - jęknęłam, gdy poczułam jego palce w sobie.
- Jesteś taka piękna i mokra Skarbie - wyszeptał mi prosto do ucha i przygryzł jego płatek, następnie go całując. Byłam zestresowana, strasznie zestresowana, gdy poczułam jak zsuwa mi moje majtki, które następnie zrzucił na podłogę. Zacisnęłam uda. Jus pogładził dłonią moje prawe udo.
- Nie musimy tego robić - wiedziałam, że on nie chciał mnie do niczego zmuszać, ale nawet nie musiał, bo sama chciałam wreszcie to zrobić. Powoli rozszerzyłam uda, dając mu pełen dostęp. Podniosłam się na rękach i pocałowałam go delikatnie w usta, co odwzajemnił. Zsunął z siebie szybko bokserki, a z szuflady obok łóżka wyciągnął jedno opakowanie z prezerwatywą. Wrócił do mnie i ponownie złączył nasze usta.
- Jesteś tego pewna? - spytał zatroskany.
- Tak - wyszeptałam i cmoknęłam go w usta.
Szatyn usadowił się między moimi nogami i zawisł nade mną. Ze strachu zamknęłam oczy i wbiłam delikatnie paznokcie w plecy Jus'a.
- Ej, kochanie spokojnie. Spójrz na mnie. - otworzyłam oczy i spojrzałam na niego. - Obiecuje, że będę delikatny. Pamiętaj nie mam zamiaru Cie skrzywdzić. Jak będzie źle to od razu mów - przytaknęła, cmoknął czubek mojego nosa i sięgnął po prezerwatywę.
Poczułam jak ustawia się przy moim wejściu i delikatnie całuje moje czoło. Spojrzał w moje oczy, upewniając się czy na pewno tego chcę, na co ja tylko delikatnie przytaknęłam głową. Justin bardzo powoli i ostrożnie we mnie wchodził, co chwila sprawdzając czy jest w porządku. W sumie nie bolało, to było takie obce uczucie. Ale nie bolało. Justin był bardzo delikatny i czuły. Nie chciał sprawić by mnie coś bolało, albo bym była wystraszona. Poczekał chwilę, bym dostosowała się do jego wielkości i zaczął powoli się we mnie poruszać. Cały czas całował okolice mojej twarzy i dekolt. Pieścił moje ciało i poruszał się we mnie, coraz głębiej we mnie wchodząc. To było przyjemne.Na prawdę przyjemne. Jus robił wszytko z czułością. Mimowolnie unosiłam biodra i pojękiwałam. Justin dyszał i gardłowo pojękiwał. Wpił się w moje usta i głęboko we mnie wszedł na co krzyknęłam z rozkoszy w jego usta.
- Justin.. - jęknęłam bardzo głośno i wbiłam paznokcie w jego plecy.
~*~
I jak Wam się podobał rozdział?
Zadowoleni?
Zauważyłam, że nikomu nie podoba się postać Eric'a, ale zmartwię Was, że będzie on z nami jeszcze przez kilka rozdziałów. W najbliższych pojawi się tylko sporadycznie.
Carol pogodziła się z Justin'em :D Nareszcie :P
CZYTASZ = KOMENTUJESZ