wtorek, 31 grudnia 2013

:*

Życzę Wam wszystkiego najlepszego w Nowym Roku. Żeby ten 2014 był lepszy od 2013 <3 Zdrówka i spełnienia marzeń :*

Mam nadzieje, że jeszcze ze mną jesteście i będziecie w nowym roku ;) Chciałam dodać nowy rozdział, ale jestem w górach i trochę nie bardzo miałam czas na pisanie. Przepraszam.. :(


Jak myślicie co sie teraz stanie? Dawajcie propozycje. <3

Jeszcze raz wszystkiego naj.
Udanego Sylwestra, no i grzecznie tam :*

środa, 18 grudnia 2013

10. "Właśnie mam klientkę. Wszystko okej?''

Wycofałam rękę przerażona tym, że nawet nie mogę objąć. Spojrzałam na Justina, który od razu chwycił moją dłoń i pocałował jej wewnętrzną stronę.
Zmyliśmy z naszych ciał płyn i wyszliśmy spod prysznica. Owinęliśmy  się ręcznikami i stanęliśmy przed lustrem. Byłam przerażona tym jak wyglądam. Cały makijaż miałam rozmazany.
- Jus, masz może płyn do demakijażu?  - zażartowałam sobie.
- Jest w szafce nad pralką - czemu ja się zdziwiłam - Co?
- Nic.
Zmyłam z siebie makijaż i sięgnęłam po szczotkę do włosów. Justin opuścił łazienkę, a ja zabrałam się za mycie zębów. Po paru minutach wyszłam z łazienki i udałam się do sypialni szatyna, aby się ubrać. Weszłam do garderoby gdzie spotkałam chłopak ubierającego na siebie dresy. Spojrzał na mnie i uśmiechnął się wymijając mnie.
- Justin?
- Tak?
- Możesz mi przynieść moją torebę?
- Tak. Już, już przynoszę - wyszedł z pomieszczenia.
Po chwili brązowooki wrócił z moją torbą w ręku.
- Dzięki.
- Nie ma problemu. Jesteś głodna?
- Nie bardzo..
- Carol nic nie jadłaś.
- To co, nie mam ochoty jeść..
- Dobra, nie to nie.
Chłopka wyszedł, a ja wyciągnęłam z torby czystą bieliznę, która od razu na siebie założyłam. Zaniosłam do łazienki ręczniki i ubrałam na siebie ubrania, które wzięłam wcześniej. Wyszłam z niej i poszłam do kuchni gdzie Justin coś gotował. Gdy weszłam do kuchni od razu zrobiłam się głodna.
- Co tak pachnie?
- Robię spaghetti. Zgłodniałaś?
- Tak. Bardzo.
- Poczekaj chwilę, będzie gotowe za 10 minut.
- Dobra.. Ja w tym czasie zadzwonię do Lou.

Czekałam i czekałam, ale Lou nie odbierał. Przecież on ma randkę, głupia idiotko. Położyłam się na łóżku i wzięłam parę głębokich wdechów. Po paru minutach mój telefon zadzwonił.
- Halo. Lou?
- Cze..eść Ca...rol - Louis wyszlochał.
- Kochanie co się stało?
- On.. on..
- Uspokój się i powiedz co się stało.
- On nie przyszedł.. Rozumiesz wystawił mnie.
- Tak mi przykro Lou, ale na pewno musiało mu coś wypaść... Nie zadzwonił do Ciebie?
- Zadzwonił..
- Widzisz.. Nie przejmuj się tak skarbie, na pewno mu na Tobie zależy.
- Wrócisz dzisiaj do domu? A tak w ogóle Ty jesteś na tej kolacji?
- Nie, Jestem u Jus'a.. Nie wiem czy wrócę, ale chyba nie.
- Carol proszę Cię wróć, 2 dni się nie widzieliśmy. Cały czas jesteś z tym chłopakiem..
- Dobra, będę za pół godziny..
- A czemu nie jesteście na kolacji?
- Długa historia, do której nie mam ochoty wracać.
- Dobrze, czekam na Ciebie. Pa. Kocham Cię Carol.
- Ja Ciebie też. Pa.. - rozłączyłam się.

Pfff... Poszłam do kuchni, gdzie Justin już nakładał jedzenie na talerze.
- Justin, muszę wracać do domu.. Przepraszam -widziałam po wyrazie jego twarzy, że jest mu przykro.
- Rozumiem, ale może najpierw zjesz?
- Nie.. Muszę już iść.
- To odwiozę Cie. Poczekaj chwile tylko  się ubio..
- Nie musisz zamówiłam sobie taksówkę.
- Aha, okej.. Rozumiem..
- Proszę, nie gniewaj się..
- Jest okej.
Szatyn odprowadził mnie do drzwi.
- Przepraszam za zepsucie wieczoru.
- Nie, to ja przepraszam. Gdybym tylko wiedział..
- Nie przejmuj się - uśmiechnęłam się szczerze co odwzajemnił. - Dobranoc Jus.
- Dobranoc Carol - zamknął mnie szczelnie w swoich ramionach i mocno przytulił. Wyplątałam się z jego uścisku i udałam się do nadjeżdżającej taksówki.


Z Lou spędziliśmy wieczór, na oglądaniu telewizji, płakaniu i rozmawianiu. Zasnęliśmy  bardzo późno i późno wstaliśmy. Resztę niedzieli spędziliśmy na dalszym nic nie robieniu. Louis'owi humor powrócił po telefonie od jego cudownego chłopaka. Mój współlokator postanowił, że jutro przedstawi mi swoja drugą połówkę. Przez cały dzień nie miałam kontaktu z Justin'em, miałam nadzieję, że nie jest na mnie zły, że tak od niego uciekłam.


Poniedziałek
Do południa siedziałam sama w domu. Trochę posprzątałam i przejrzałam w internecie oferty pracy w moim mieście. Na 13.00 umówiłam się z Lou i jego chłopakiem, którego wreszcie poznam na lunch. Ubrałam na siebie turkusową, zwiewną sukienkę i do tego sandałki. Zrobiłam delikatny makijaż i byłam już gotowa do wyjścia. parę minut po 13 byłam już przed naszą ulubioną knajpą. Weszłam do środka i od razu dostrzegłam mojego uśmiechniętego od ucha do ucha przyjaciela. Dawno go takiego nie widziałam, ostatnimi czasy nie angażował się w związki, bo nie miał na to w ogóle czasu. Na przeciwko Louis'a siedział blondyn, miałam wrażenie, że gdzieś już widziałam tą bujną blond czuprynę, ale nie mogłam sobie przypomnieć gdzie. Lou dostrzegł mnie i od razu zerwał się z miejsca.
- Carol! Jesteś - przytulił mnie i ucałował mój policzek. Blondyn wstał i obrócił się do mnie.
Moje serce na chwilę się zatrzymało.
To był on. Jak to możliwe, że spotykam go drugi raz w ciągu dwóch dni.
- To jest Christian - mój przyjaciel przedstawił mi jego partnera - a to jest Caroline.
- Cześć - Christian podał dłoń, którą nie chętnie uścisnęłam.
- Witaj - wymusiłam sztuczny uśmiech i jak najszybciej wyciągnęłam dłoń z jego uścisku.
- My się już chyba poznaliśmy, prawda? Na kolacji u Bieber'ów ?
- Taaak.
- Już się lepiej czujesz?
- Tak, dziękuje, już jest dobrze - odpowiedziałam, ponownie wymuszając uśmiech. Chłopcy usiedli obok siebie, a ja na przeciwko nich. Zamówiliśmy coś do jedzenia i zaczęliśmy rozmawiać, raczej oni rozmawiali, a ja krótko odpowiadałam na ich pytania. Nie maiłam ochoty tam siedzieć. Nie w towarzystwie tak okropnego faceta, jak Christian. Nie mogłam nawet na niego patrzeć. Czułam odrazę za każdym razem gdy usłyszałam jego głos. Musiałam jak najszybciej stamtąd wyjść. Louis chyba wyczuł, że coś jest nie tak, bo co chwila patrzył na mnie dziwnym spojrzeniem.
- Co słychać u Justina, Caroline? - spytał niespodziewanie Christian.
- Wszystko w porządku.
- Jak długo się spotykacie?
- Jakiś czas. Przepraszam was, ale muszę skorzystać z toalety - uśmiechnęłam się do nich i udałam w kierunku toalet.
Umyłam ręce i ochłodziłam nimi twarz. Czułam napływające łzy do oczu. Wziełam kilka głębokich wdechów. Wróciłam do stolika.
- Przepraszam was, ale nie za dobrze się czuję i chyba muszę wracać do domu. 
- Co się dziej kochanie? - spytał Lou.
- Trochę mi słabo. Wrócę do domu i się położę.
- Nie powinnaś sama wracać do domu - wtrącił się Christian. Stul pysk.
- Nie, dam radę. Świeże powietrze dobrze mi zrobi. To tylko dwie przecznice. Dam radę.
- Dobrze, ale napisz mi jak dojdziesz do domu, okej ?
- Napiszę spokojnie.
Pożegnałam się z nimi i udałam się ku wyjściu. Wyciągnęłam z torebki telefon i wybrałam numer Jus'a. Czekałam kilka sygnałów, ale nie odbierał. Zadzwoniłam ponownie i wreszcie usłyszałam jego głos.
- Stało się coś Carol ? - spytał troszkę zdenerwowany głosem. Przeszkodziłam mu w czymś?
- Nie, to znaczy tak... Ale, przeszkodziłam Ci w czymś ?
- Właśnie mam klientkę. Wszystko okej?
- O cholera, zapomniałam. Nie chciałam przeszkadzać. Dobra, to kończę. Pa..
Rozłączyłam się zanim zdążył odpowiedzieć. Potrzebowałam go teraz tak bardzo. Chciał poczuć się bezpiecznie w jego ramionach i móc wypłakać się w jego rękaw.
Wróciłam do mieszkania i od razu udałam się w kierunku sypialni. Zdjęłam z siebie sukienkę i wskoczyłam do łóżka. Zaczęłam płakać, szlochać.  Dlaczego akurat Lou musiał znaleźć sobie takiego chłopaka? I w ogóle Christian gejem ?! Pogrążyłam się w myślach.
- Co się stało kochanie ? - usłyszałam zmartwiony głos Justina.

 ~*~
Jesteście jeszcze ze mną ?

Przepraszam, przepraszam, przepraszam..
Wiem, że dawno nie dodawałam rozdziału, ale wiecie szkoła to brak czasu, gdy miałam chwile to nie miałam weny.. Zrozumcie..
W rozdziale mało Justina, ale już przynajmniej wiemy kim jest chłopak Lou :D 
Zdziwieni?

20 komentarzy było, a nawet ponad 30 :D Cieszę się, że czytacie :D 
PRZEPRASZAM ZA BŁĘDY :)
KOMENTUJCIE ! ;) 
25 komentarzy = nowy rozdział ;) 

czwartek, 21 listopada 2013

9. "Jus, gdzie jesteś?"

To on... Nie mogłam tam zostać, po prostu nie mogłam. Wybiegłam z salonu przed willę. Słyszałam wołającego mnie Justin'a, ale ja nie mogłam tam dłużej zostać.
Cała się trzęsłam, usiadłam na stopniu przed budynkiem i zaczęłam płakać. Łzy leciały po moich policzkach, nie mogłam ich opanować.
- Carol, co się dzieje? - spytał Jus siadając obok mnie.
- Nic Justin, po prostu źle się poczułam.. - nie mogłam mu powiedzieć to jego jedyny przyjaciel.
- Nie kłam. Przecież widzę, że coś się dzieje..
- Źle się poczułam. Zadzwonię po taksówkę i wrócę do domu. A Ty przeproś swoich rodziców i Clark'ów. Powiedz im, że źle się poczułam i zostań.
- Nie ma mowy! Nie wrócisz sama do domu! Idź do samochodu ja zaraz przyjdę.
- Nie! Ty musisz zostać.. - ostatnie zdanie wyszeptałam ciszej, mając nadzieje że go nie usłyszy i będzie chciał ze mną wrócić. Potrzebowałam go teraz.
- Idź do samochodu - szatyn złapał moją dłoń włożył w nią kluczyki i przyciągnął mnie do siebie zamykając w ciasnym uścisku.

10 minut później jechaliśmy z szatynem do jego mieszkania. Nie rozmawialiśmy. Jechaliśmy w niekomfortowej ciszy. Zatrzymaliśmy się na światłach. Czułam wzrok Jus na mojej twarzy. Obróciłam się w jego kierunku. Patrzył na mnie smutnym wzrokiem. Poczułam ze znów do oczu napływają mi łzy.
- Powiedz mi co się dzieje? - ruszył gdy światła zmieniły kolor na zielony. Jego dłoń wylądowała na moim kolanie. Ale od razu ją zrzuciłam. Jus dziwnie na mnie spojrzał.
- Przepraszam... - wychrypiałam i otarłam łzy z moich policzków.
Po paru minutach drogi w martwej ciszy zatrzymaliśmy się przed mieszkaniem Justin'a.
- Odwieziesz mnie do domu?
- Nie, stajesz u mnie. Musisz mi to wszystko wytłumaczyć.
Chłopak wyszedł z samochodu i otworzył mi drzwi. Wysiadłam z samochodu. Szlak w kierunku drzwi do budynku płacząc, nie chciałam o tym rozmawiać. Chciałam tylko o tym zapomnieć, nigdy więcej do tego nie wracać i nie zobaczyć tego skurwysyna już więcej.
Weszliśmy do mieszkania. Jus cały czas na mnie patrzył podejrzliwie, ale ze smutkiem. Poszłam do sypialni szatyna i zająłem sukienkę.
- Chcesz się czegoś napić? - zawołał z kuchni.
- Poproszę herbatę..
Założyłam na siebie koszulkę Justin'a i jakieś spodenki od koszykówki. Udałam się w kierunku kuchni, gdzie chłopak wlewał do kubków wrzątek. Stałam i patrzyłam na niego. Widziałam, że było mu przykro, ze nic mu nie chce powiedzieć. Obrócił się i spojrzał prosto w moje oczy.
[MUZYKA]
- Powiesz mi w końcu co się stało? - cisza. Nic nie odpowiedziałam. - Carol co jest. Dziwnie zareagowałaś na Christiana.
Na sam dźwięk jego imienia przeszły mnie dreszcze. Łzy ponownie napłynęły mi do oczu. Wybiegłam z kuchni i poszłam do pokoju Jus'a. Położyłam się na łóżku i wybuchłam niekontrolowanym płaczem.
- Skarbie co się dzieje? - usłyszałam za mną głos szatyna. Położył się za mną i objął mnie ramieniem. Gwałtownie wstałam i podeszłam do okna.
- Carol?
- To on. On mi to zrobił! To przez niego jestem taka! - szlochałam. Jus podszedł do mnie i przytulił mnie. Wyrywałam się ale to nic nie dało.
- Nie bój się mnie. Ja nie jestem nim. Wiesz o tym, że nigdy Cię nie skrzywdzę.
Przytuliłam się do niego i zaczęłam głośnej szlochać. W jego ramionach od razu poczułam się bezpieczniej. Razem z Justin'em położyliśmy się na łóżku. Przestałam płakać i czułam, że zasypiam. Wybudziłam się gdy poczułam, że chłopaka nie ma obok mnie.
- Jus, gdzie jesteś? - wstałam i wyszłam z sypialni. Szatyn stał na balkonie paląc papierosa. Podeszłam do niego po cichu i przytuliłam się do jego chłodnych pleców.
- Nie wiedziałam, ze palisz.
- Dużo jeszcze o mnie nie wiesz - chłopak wyrzucił niedopałek i obrócił się do mnie twarzą - Już wszystko okej?
- Tak, jest już dobrze. Ale chodź połóż się ze mną... Potrzebuje Twojej bliskości - stanęłam na palcach i pocałowałam jego usta - ale najpierw umyj zęby, bo śmierdzisz papierosami.
- To chodź ze mną wziąć prysznic - zrobił minę smutnego pieska.
- Nie Jus. Jeszcze nie..
- Czemu mi nie ufasz? Przecież nie jestem taki jak on.
- Wiem i ufam, Ci..
- To mi to pokaż.
Chwyciłam jego dłoń i pociągnęłam w kierunku łazienki. Zdjęłam z siebie koszulkę i weszłam pod prysznic, włączając wodę. Jus stał w bez ruchu i chyba nie wiedział co zrobić.
- Chciałeś wziąć prysznic - wyrwał się z transu. Obróciłam się tyłem do niego, nie chcąc patrzeć na jego nagie ciało. Chwile później poczułam jego ręce na moich biodrach i pocałunek na ramieniu. Wzdrygnęłam się i odsunęłam od niego.
- To tylko ja Carol. Mnie nie musisz się bać. Zaufaj mi, proszę.
Obróciłam się i spojrzałam prosto w jego oczy pełne nadzieji i miłości. Miłości? Nie, to nie możliwe.. Położyłam rękę na jego karku i przyciągnęłam go do pocałunku. Smakował papierosami, ale i tak był smaczny. Odsunęłam się od niego i uśmiechnęłam się.
- Umyj mnie - wyszeptałam.
Brązowooki sięgnął po płyn z półki i wycisnął go na dłoń.
- Obróć się - wychrypiał seksownie. obróciłam się, a on delikatnie zaczął rozmasowywać moje plecy a, następnie ręce. Obrócił mnie przodem do siebie i namydlił mój brzuch i dekolt. Ominął moje piersi i chciał zabrać ręce, ale je przytrzymałam.
- Miałeś mnie umyć całą. - położyłam jego dłonie na moich piersiach, które zaczął masować i ugniatać, na co sapnęłam. Szatyn przybliżył się do mnie i pocałował namiętnie moje usta. Przyciągnęłam jego głowę jeszcze bliżej, a on położył swoje dłonie na moich biodrach i pocierał je. Uwielbiałam się z nim całować, czuć jego bliskość i to jaka jestem przy nim bezpieczna. Wiedziałam, że on nie zrobi mi krzywdy. Jego dłonie zjechały na moje pośladki, które delikatnie ścisnął. Wtargnął swoim językiem do mojej buzi. Całował mnie zachłannie. Odsunęłam się od niego i uśmiechnęłam szeroko.
- Ty jeszcze nie jesteś umyty - wyszeptałam przy jego uchu przygryzając jego płatek.
- A umyjesz mnie? Bo chyba sam nie dam rady - wychrypiał gardłowo.
Nabrałam na ręce trochę płynu. Zaczęłam myć jego klatkę piersiową i szyję. Następnie chłopak obrócił się i namydliłam jego plecy. Czułam jak jego mięśnie się rozluźniają i jak jego oddech robi się cięższy. Ponownie sięgnęłam po płyn. Justin przytulił mnie od tyłu i zabrał z moich rąk płyn. Spienił je w swoich dłoniach i namydlił mój brzuch kierując się w górę mojego ciała. Ponownie zaczął pieścić moje piersi. Odchyliłam głowę do tyłu. Chłopak przyciągnął mnie do siebie. Poczułam jego dużą erekcję przy moim biodrze, na co jęknęłam. Zjechał rękoma na mój brzuch. Nie wiem dlaczego to zrobiła, położyłam dłoń na jego i zjechałam naszymi dłońmi do mojego krocza. Jus od razu wiedział co robić dalej. To było takie przyjemne. Szatyn masował moją łechtaczkę równocześnie całując moją szyję. Chłopak włożył we mnie palce, na co głośno jęknęłam. Widziałam, a właściwie czułam, że przez moje jęki doprowadzam go do szału. Obróciłam się do niego przodem i namiętnie wpiłam w jego usta. Dłońmi z klatki piersiowej Justin'a zjechałam do jego krocza.

~*~
I jak tam podobał się rozdział? Jak myślicie co się teraz satnie?
Czy Caroline znów na swojej drodze spotka Christiana? 

Widzę, że domyśliłyście się kim jest Christian :D
Następny rozdział na pewno będzie.. ciekawy ;)

A, no i jeszcze jedno, widzę, że liczba czytających spadła ;(

CZYTASZ=KOMENTUJESZ
20 komentarzy = nowy rozdział

poniedziałek, 18 listopada 2013

8. ''...dzisiejszego wieczoru jesteś moją dziewczyną, kochanie.''

Wróciłam do domu po godzinnej kąpieli z Justin'em i szybkim śniadaniu. W domu zastałam rozmawiającego przez telefon Louis'a. Nie chcąc mu przeszkadzać poszłam do swojego pokoju i przebrałam się w dresy i luźną koszulkę. Usiadłam na łóżku i wyciągnęłam laptopa. Przejrzałam portale społecznościowe i włączyłam muzykę. Po 10 minutach do pokoju wparował mój przyjaciel uśmiechnięty od ucha do ucha.
- Cześć skarbie - Lou przywitał mnie i ucałował mój policzek.
- Czemu jesteś taki uchachany ?
- Może najpierw 'Cześć Lou. Nawet nie wiesz jak bardzo się za Tobą stęskniłam!" - uniósł brwi i wyszczerzył się.
- Cześć Lou! Nawet nie wiesz jak się za Tobą stęskniłam! - wypiszczałam - Pasuje? - mój współlokator przytaknął i puścił mi oczko - To teraz gadaj!
- Dobra, dobra.. Co chcesz wiedzieć?
- Z kim rozmawiałeś?
- Z moim chłopakiem - wypiszczał.
- Aaaa! - wykrzyknęłam z radości i rzuciłam się w jego ramiona - Lou! Nareszcie! Kiedy? Jak? Gdzie? Opowiadaj
- Poznałem go w kawiarni. Wiesz tej koło mojego biura.
- Tak, tak wiem.
- No więc, wyszedłem na kawę w czasie przerwy, zamówiłem kawę na wynos i zadzwonił mi telefon, że mam wracać do biura, bo mnie potrzebują. Śpieszyłem się i nie zauważyłem, że ktoś za mną stoi. Wpadłem na tego chłopaka i wylałem na siebie całą kawę. On zaczął mnie przepraszać i chciał mi odkupić kawę, ale śpieszyłem się i nie mogłem, więc wziął ode mnie numer telefonu i obiecał, że zadzwoni. Poznałem go z jakiś tydzień temu, i od wczoraj jesteśmy razem.
- Ooo, Lou wreszcie jesteś szczęśliwy. Kiedy mogę go poznać?
- Może dzisiaj wieczorem? Wychodzimy na kolację, a on na..
- Dzisiaj nie mogę.. Idę na kolację do rodziców Justin'a..
- Ach.. Okey to inny razem.
- Na pewno Lou - pocałowałem jego policzek i ruszyłam w kierunku kuchni, zabierając po drodze telefon.
Zaparzyła sobie herbatę i usiadałam na kanapie włączając sobie mój ulubiony odcinek Plotkary. Było przed szesnastą, więc miałam jeszcze masę czasu. O której jest ta kolacja ?

Do: Justin
O której jest ta kolacja?

Po chwili otrzymałam odpowiedz.

Od: Justin
O 19, więc przyjadę po Ciebie po 18. Rodzice mieszkają 30 minut od centrum.

Do: Justin
Okej. Czekam.

Po obejrzeniu serialu, gadałam z Lou i poprosiłam go by wybrał mi sukienkę na dzisiejszy wieczór. Udałam się wziąć prysznic. Umyłam włosy jabłkowym szamponem, ogoliłam ciało w odpowiednich miejscach i wyszłam z pod prysznica. Ciało przetarłam miękkim ręcznikiem i owinęłam nim swoje ciało. Włosy podsuszyłam drugim i również je owinęłam. Wyszłam z łazienki i od razu w oczy rzuciła mi się czarna, kloszowana sukienka bez ramiączek. Nawet nie wiedziałam, że mam taką sukienkę. Podeszłam do szafki z której wyciągnęłam czarne stringi i założyłam je od razu. Usiadłam przy toaletce i zająłem ręcznik z włosów. Zabrałam się za ich suszenie. W wysuszone włosy wtarłam jedwab i posmarowałam ciało balsamem. Zabrałam się za robienie makijażu. Nałożyłam na oczy trochę cieniu i namalowałam kreskę eyeliner'em. Usłyszałam dzwonek do drzwi i od razu spojrzałam na telefon. Było już po 18. Szybko zsunęłam z siebie ręcznik i założyłam sukienkę. Nie mogłam dopiąć do końca zamka. Po chwili walki z zapięciem poczułam czyjeś dłonie odsuwające moje. Od razu wiedziałam kto to. Zapiął moją sukienkę i odgarnął moje włosy na lewe ramię, składając pocałunek na mojej odkrytej, prawej łopatce. Odwróciłam się do niego twarzą w twarz i uśmiechnęłam się. On nachylił się i złożył krótki pocałunek na moich ustach.
- Gotowa? - spytał.
- Jeszcze buty - wyminęłam go i podeszłam do szafy z której wyciągnęłam wysokie turkusowe szpilki. Założyłam je na nogi, czując cały czas na sobie wzrok Justin'a. Założyłam jeszcze kolczyki i wzięłam torebkę z toaletki.
- Gotowa.
- Ślicznie wyglądasz - Justin podszedł i złożył długi i namiętny pocałunek na moich ustach.
- Justin jesteśmy przyjaciółmi...
- Ale dzisiejszego wieczoru jesteś moją dziewczyną, kochanie - uśmiechnął się łobuzersko się uśmiechnął.
- Idziemy ?
- Oczywiście - wskazał dłonią na drzwi.
Po drodze pożegnałam się z Lou buziakiem w usta i założyłam czarny płaszcz.

Po 30 minutach drogi byliśmy na miejscu. Zatrzymaliśmy się pod ogromną willą, która była pięknie oświetlona. Justin otworzył mi drzwi i pomógł mi wysiąść z samochodu. Dzisiejszy wieczór był wyjątkowo chłodny jak na początek lipca. Udaliśmy się w kierunku drzwi wejściowych, które po chcieili otworzyła nam mama Justin'a.
- Witaj Carol - kobieta ucałowała mnie w oba policzki i przyjaźnie przytuliła.
- Dobry wieczór - obdarzyłam ją szczerym uśmiechem, który od razu odwzajemniła.
- Cześć mamo - przytulił ją i pocałował ją w policzek.
- Witaj synku. Wchodźcie do środka. Jeremy jest w salonie z Emmą i Frank'iem. A Christian rozmawia przez telefon na tarasie. Ja idę do kuchni. Justin oprowadź Caroline.
- Dobrze mamo.
Weszliśmy do salonu i przywitaliśmy się z gośćmi. Jeremy bardzo ucieszył się na mój widok. Emma i Frank byli mną zaskoczeni, bo nie spodziewali się, że Jus przyjdzie z dziewczyną. Po chwili pogawędki. Szatyn wyciągnął mnie z salonu i zaczął oprowadzać po willi. Wszystko było takie piękne i dopracowane. Wszędzie było czysto i stonowanie co bardzo mi się podobało. Chłopak pokazał mi wszystko, a na koniec zabrał do swojego pokoju.
- Ładnie tu i bardzo... skromnie? - powiedziałam gdy rozejrzałam się po prawie pustym pokoju na co zachichotał. Justin złapał mnie za ręce i przytulił.
- I jak się czujesz? Hmm? Zaczęło Ci się to podobać? - spytał zjeżdżając dłońmi na moją talię.
- Ale co ? - udałam, ze nie wiem o co mu chodzi. On zaśmiał się i przycisnął swoje usta do moich w delikatnym pocałunku. Zjechał dłońmi na mój tyłek i ścisnął go.
- Już wiesz o co mi chodzi?
- Tak, już chyba wiem.. Czuje się dobrze. Chodź już bo pewnie nas szukają - złapałam go za rękę i ciągnęłam go w kierunku drzwi.
- Nie chce iść.
- Musimy.
- A dasz buziaka?
- Jak pójdziesz to dam - wyciągnęłam dłoń w jego kierunku, którą od razu chwycił.

Pomagałam Pattie i Emmie w kuchni, gdy Justin rozmawiał z swoim ojcem i Frank'iem. Kobiety pytały mnie o studia i ogólnie o wszystko. Po chwili do kuchni wszedł Justin.
- Już ją męczycie?
- Nie męczymy skarbie, po prostu rozmawiamy - zachichotała Pattie.
- To porwę wam ją na chwile. Chce jej przedstawić Chris'a - uśmiechnął się i objął mnie w tali przyciągając do siebie. Złożył jeszcze szybki pocałunek na moich ustach zanim tu ruszyliśmy w kierunku drzwi.

W salonie chłopak stał tyłem do mnie wiec nie mogłam zobaczyć jak wygląda. Justin złapał mnie za dłoń i lekko ścisnął.
- Christian. To jest Carol - chłopak obróbki się i ujrzałam bardzo znajomą twarz*. Gdzieś go już widziałam. Chris wyciągnął w moim kierunku dłoń, którą chwyciłam. Miał strasznie szorstkie ręce..
- Christian - uśmiechnął się i pocałował moją dłoń. Od razu ją wyrwałam.
To był on.

~
* nowa postać

~*~
Cześć Wam!
Więc jest nowy rozdział! 
Jak Wam się podoba? Jak myślicie kim jest Christian?

Przepraszam za błędy :D

PS Nie wiem kiedy następny rozdział...


CZYTASZ=KOMENTUJESZ

sobota, 9 listopada 2013

7. "Nie wykąpiesz się ze mną?"

Obudziłam się przez szum wody. Powoli otworzyłam oczy i zorientowałam się, że Justin'a nie ma obok mnie. Postanowiłam chwilę poleżeć i miałam nadzieje, że jeszcze zasnę. Powoli zasypiałam, gdy nagle poczułam chłodne powietrze na karku. Obróciłam się i zobaczyłam uśmiechniętego od ucha do ucha szatyna.
- Jak się czujesz? - spytał i cmoknął moje usta.
- Dobrze, tylko jestem trochę nie wyspana. Która godzina?
- Przed dziewiątą. Wstawaj uszykowałem Ci kąpiel.
- Jesteś taki kochany - zachichotałam jak nastolatka. - A teraz wyjdź - powiedziałam surowym głosem i wskazałam na drzwi. Justin zaczął się głośno śmiać.
- Dlaczego mam wyjść? Wstydzisz się? - czułam jak moje policzki robiły się ciepłe i czerwone, bo to była prawda. Przejrzał mnie. - Uwielbiam jak się rumienisz - schowałam twarz we włosach, ale brązowooki podniósł mój podbródek. - Jakoś wczoraj się nie wstydziłaś. Nie miałaś żadnych problemów. Krzyczałaś w niebo głosy - ze wstydu schowałam twarz w dłonie. - A może chodzi Ci o to, że ja Cie widziałem nago, a Ty mnie nie? Hmm? Jak chcesz mogę się rozebrać.
- Nie, nie musisz! Wyjdź chce się ubrać.
- Dalej nie wstydź się, jesteś przecież piękna - szatyn szarpnął za pościel i odkrył całe moje ciało. Szybko chwyciłam za poduszkę leżącą obok mnie i zakryłam swoją nagość, na co chłopak wybuchł śmiechem.
- Spierdalaj! Już wyjdź!
- Tak się do mnie teraz odzywasz? Mam Ci przypomnieć jak w nocy jęczałaś?
-Zamknij się - pokazałam mu środkowy palec, a on ponownie wybuchł śmiechem.
- Wstawaj jędzo - szatyn wyszedł z pokoju zostawiając mnie samą. Weszłam do garderoby chłopaka i wzięłam czarną koszulkę, którą na siebie od razu założyłam. Wyszłam z sypialni i zaczęłam szukać Justin'a. Nie było go w kuchni, czyli musiał być w łazience. Udałam się w kierunku pomieszania.
- Co robisz? - spytałam go wchodząc do łazienki.
- Uszykowałem Ci wszystko. Możesz się wykąpać - wszystko powiedział bez jakiegokolwiek uczucia nawet nie patrząc mi w oczy. Obraził się.
- Nie wykąpiesz się ze mną? - wychrypiałam seksownym głosem. Palcem wskazującym przejechałam od obojczyka szatyna, aż po brzeg jego koszulki.
- Nie. Przecież się wstydzisz. Zrobię śniadanie - brązowooki trącił moje ramię swoim, kierując się ku wyjściu. Chwyciłam jego dłoń przez co natychmiast się obrócił. Bez zastanowienia wpiłam się w jego usta, czego na początku nie odwzajemnił. Wymiękł i oddał mi pocałunek, pogłębiając go. Wplątałam palce w końcówki jego włosów i pociągnęłam za nie. Pchnęłam chłopaka na ścianę i zjechałam dłońmi na jego klatkę piersiową. On wplątał palce w moje włosy, przyciągając moją twarz bliżej. Oderwałam się od niego i ściągnęłam mu koszulkę.
- Wykąpmy się - wyszeptałam i ściągnęłam koszulkę którą miałam na sobie. Weszłam do wanny i od razu poczułam się odprężona. - No chodź, zmieścimy się - zamknęłam oczy nie chcąc patrzeć na roznegliżowanego Justin'a. Chwilę później poczułam jak szatyn wchodzi do wanny i siada tuż za mną. Oparłam się plecami o jego klatkę piersiową i głęboko westchnęłam.
- Jak długo masz już taką prace?
- Półtora roku temu studiowałem psychologię. Ale rzuciłem to. Byłem bez wykształcenia i co miałem zrobić? Szukałem w internecie pracy dla nie wykształconych i natknąłem się agencję męskich prostytutek. Siedzę w tym już jakiś czas, ale podoba mi się to - posłał mi szczery uśmiech i odgarnął moje włosy na prawą stronę.
- Spotykasz się z kimś? - spytałam przygryzając wargę.
- A kto by chciał być w związku z kimś takim jak ja? Chciałabyś faceta który sypia z kobietami i dostaje za to pieniądze? Przecież to chore..
- Więc kiedy miałeś dziewczynę?
- Dawno.. Już nawet nie pamiętam.
- Dobra, a jak przyjaciele reagują na to kim jesteś? - obróciłam się przodem do niego i zaczęłam kreślić nieznanie nam wzory na jego klatce piersiowej.
- Zostawili mnie. Powiedzieli, że nie będą przyjaźnić się z męską dziwką.. Chociaż jeden przyjaciel został. Reszta odeszła.
- Ja mogę zostać Twoją przyjaciółką - popatrzyłam w jego oczy błagalnym wzrokiem i zrobiłam smutną minkę.
- Wiesz, że czasem zachowujesz się jak pięciolatka? - zachichotał i przyciągnął mnie do siebie. Wtuliłam się w jego ciepły tors siadając mu na kolanach.
- To będziemy przyjaciółmi? - spojrzałam w jego uśmiechnięte, brązowe oczy i wtuliłam się w niego bardziej.
- Jesteśmy przyjaciółmi - posłał mi szczery uśmiech, który odwzajemniłam i cmoknęłam jego usta.
- Chce poznać Twojego przyjaciela. Przedstawisz mi go? Proszę.
- Dobrze, dobrze poznasz go dzisiaj wieczorem.
- Hmm? Czy Ty to już zaplanowałeś? - spojrzałam na niego groźnym wzrokiem, na co wybuchł śmiechem.
- Nie, ale wczoraj coś mi obiecałaś - zachichotał.
- Nie pamiętam.
- Nie wymiguj się. Idziemy dzisiaj na kolację do moich rodziców.
- Co?!
- Obiecałaś. Bardzo się im spodobałaś i postanowili zorganizować kolację. Pierwszy raz poznali 'moją dziewczynę'.
- Mam iść tam jako twoja dziewczyna tak?
- To chyba nie problem? Przecież cały czas dotykamy się i całujemy.
- Dobra pójdę. Ale tylko dlatego, że chcę poznać Twojego przyjaciela.
- Poznasz - Justin pocałował delikatnie moje usta i przyciągnął mnie bliżej siebie. Zawsze jak mnie całował zapominałam o całym świecie. Usiadłam okrakiem na kolanach szatyna, a on pogłębił pocałunek. Poczułam między nogami przyrodzenie chłopaka, na co jęknęłam w jego usta. Przyciągnął mnie bliżej, dzięki czemu otarłam się o jego męskość. Jakie to było przyjemne. Poruszyłam biodrami i ponownie się o niego otarłam. Z ust brązowookiego wydobył się gardłowy jęk, co oznaczało ze podobało mu także się to podoba. Oderwałam usta od jego wciąż poruszając biodrami. Justin całował moją szczęknę. Przeszedł na szyję szukając mojego czułego punktu, który szybko znalazł. Przyssał się mocno do mojej skóry, na co jęknęłam głośno z podwójnej rozkoszy. Chłopak wziął do ręki swoje przyrodzenie i jego główką zaczął robić kółeczka na mojej łechtaczce. Niekontrolowany głośny jęk wydobył się z moich ust, gdy Justin dojechał do mojego wejścia. Popatrzyłam na chłopaka, który z troską wpatrywał się w moją twarz. Pocałowałam go czule w usta i ponownie głośno jęknęłam.

~*~
Rozdział nudny, ale musiałam jakoś nawiązać do następnego rozdziału..
Mam nadzieję, że nadal jesteście za mną... 
Przepraszam, że nie dodawałam tak długo, ale wiecie
 szkoła=brak czasu
Przepraszam za błędy, które na pewno są ;)
Dzięki za 25 komentarzy pod poprzednim rozdziałem ;*

CZYTASZ=KOMENTUJESZ

nie wiem kiedy dodam następny rozdział...

wtorek, 29 października 2013

6. "Dobranoc i dziękuje"

- No pewnie, przyjeżdżaj. Ale coś się stało? - spytał zdziwiony.
- Nie Justin, znaczy nie jestem pewna... Będę u Ciebie za pół godziny. Do zobaczenia.
- Pa.

Spojrzałam na zegarek 2.57. CO JEST PRAWIE TRZECIA W NOCY! Pewnie obudziłam Justin'a.
Wstałam z łóżka i podeszłam do komody, wyciągnęłam z szuflady czarną bieliznę. Z szafy wyciągnęłam czarną bokserkę i ciemne rurki. Wszystko szybko na siebie ubrałam, a na stopy założyłam czarne balerinki. Szybko umyłam zęby. Z krzesła chwyciłam torebkę. I wyszłam z sypialni. Weszłam do pokoju Lou i jak zawsze zastałam go śpiącego. Czemu sie dziwisz idiotko?! Jest trzecia w nocy?! - pomyślałam. Zatkałam Louis'owi nos i usta, żeby odciąć mu dostęp tlenu. Tak to mój sposób na budzenie. Lou zawsze sie budzi kiedy brakuje mu powietrza. Po chwili mój przyjaciel otworzył oczy.
- Nie budź mnie tak wiecej! - krzyknął zdenerwowany.
- Oj przepraszam, chciałam Ci powiedzieć, że wychodzę.
- Gdzie?
- Idę do Justin'a.
- Po co? Widzę że po jednym spotkaniu już zrobił z Ciebie nimfomankę - zaśmiał się.
- Nie prawda!
- Dobra idź już i daj mi spać - marudził.
- Dobranoc - pocałowałam go w usta i wybiegłam z mieszkania.

Dwadzieścia minut pózniej byłam już pod mieszkaniem Justin'a. Wysiadłam z samochodu i poczułam chłodny powiew wiatru. Tak się śpieszyłam, że zapomniałam o złożeniu na siebie jakiejś bluzy. Szybko pobiegłam w kierunku mieszkania szatnyna.
Zadzwoniłam dzwonkiem i czekałam aż Justin otworzy drzwi. Po chwili zobaczyłam go. Zapomniałam jaki on jest przystojny.
- Hej, wchodź - wychrypiał seksownie. Miał potargane włosy i wyglądał tak smacznie, miałam w tej chwili ochotę się na niego rzucić tym bardziej ze bym w samych szarych, dresowych spodniach i widziałam jego boski tors. Weszłam do środka, zdjęłam buty i skierowałam się do salonu. Stanęłam przed kanapą i odłożyłam na nią torbę. Stałam przodem do okna, które było za kanapą, a w jego odbiciu zauważyłam stojącego za mną Justin'a. Sekundę później poczułam jego dłonie na moich biodrach.
- Co się dzieje Carol? - wyszeptał, miałam wrażenie że chciał mnie jeszcze bardziej podniecić. Czy właśnie przyznałam, że jestem podniecona?! Poczułam jak szatyn składa pojedyncze pocałunki na moim karku i szyi. Nie wytrzymałam, obrucłam się i wpiłam w jego malinowe usta. Wplontałam palce w końcówki jego włosów i delikatnie szarpnęłam, na co jęknął w moje usta. Jego dłonie znalazły się na moich pośladkach, które ścisnął na co z wrażenia otworzyłam usta, co wykorzystał wkładając swój język do mojej buzi. Chwycił za moje udo i ugiął moją nogę w kolanie, kladąc ją na swoje biodro, dając mi tym sygnał, abym na niego wskoczyła. Owinęłam nogi wokół jego pasa, a on jedną ręką trzymał mnie pod pośladkami, a drugą włożył pod moją koszulkę pocierając moje plecy. Poczułam że zaczął iść. Po chwili znaleźliśmy się w sypialni. Położył mnie na łóżku i zawisł nade mną.
- To dowiem się co sie stało?
- To wszystko przez to głupie 'zadanie domowe'..
- Czemu? Nie potrafisz tego zrobić?
- Zrobiłam to.
- I jak było?
- To było dziwne, ale takie przyjemne. Dostałam jakieś spzmy i poprostu przerwałam.
- Byłaś bliska orgazmu Skarbie - cmoknął moje usta. - To dlaczego chciałaś tu przyjechać?
- Bo przez to jestem, jakaś taka podniecona i nie wiem co mam zrobić..
Justin pocałował ponownie moje usta i przygryzł moją dolną wargę delikatnie nią ciągnąc.
- To przez to, że nie pozwoliłaś sobie dojść.
- No to co mam zrobić?
- Odrobiłaś zadanie, wiec chcesz przejść dalej, czy boisz sie.
- A co masz na myśli mówiąc dalej?
- Ja dotkę Cię tam - nie pozwolił mi odpowiedzieć połączył nasze usta w namiętnym pocałunku. Zszedł z pocałunkami na moją szyję i obojczyk. Czułam, że robi mi się gorąco. Justin podwonął moją koszulkę i zaczął całować mój brzuch. Po chwili ściągnął moją koszulkę i odrzucił ją na bok.
- Jesteś taka niewinna, a nosisz taką seksowną bieliznę - wyszeptał do mojego ucha przygryzając jego płatek. Zachichotałam w odpowiedzi. Szatyn scałował cały mój dekold i zjechał z pocałunkami na mój brzuch. Dotarł do zapięcia moich spodni, których szybko się pozbył. Złożył pocałunek na mojej kobiecości. Wrócił do moich ust i delikatnie mnie pocałował. Włożył rękę pod moje plecy i odpiął mi stanik. Odrzucił go na bok. Wziął do buzi lewy sutek  i zaczął  go ssać. Prawy rolował między palcem wskazującym, a kciukiem. To było takie przyjemne. Szatyn schodził z pocałunkami w dół mojego ciała, aż dotarł do linii moich majtek. Spojrzał w moje oczy upewniając się, czy na pewno może zdjąć moją bieliznę. Przytaknęłam mu i przygryzłam wargę, na co Justin oblizał usta. Chłopak pozbył się mojej ostatniej części garderoby i rozchylił moje uda, usadawiając się między nimi. Zcałował moje podbrzusze, a potem moje uda. Nieświadomie uniosłam biodra do góry, prosząc w ten sposób o więcej. Zaczęłam głębiej oddychać, zrobiło mi się strasznie gorąco. Szatyn nareszcie dotarł do mojego centrum. Przejechał językiem wzdłuż mojego sromu, po samą łechtaczkę. Delikatnie zaczął ją ssać, równocześnie pobudzając językiem. Niespodziewanie Justin włożył we mnie palec i wykonał nim okrężny ruch. Wygięłam plecy w łuk i głośno jęknęłam, zaskoczona jego czynem. Po chwili dołożył drugi i powtorzył poprzednią czynność. Znów czułam, że dostaje spazmy. Uniosłam biodra napierając dłoń szatyna. Brązowooki poruszył mocniej palcami wchodząc we mnie głębiej, nadal pieszcząc moją łechtaczkę językiem. Czułam, że byłam już blisko.
- J..Justinn - wyjęczałam. Chłopak nagle wyjął ze mnie palce i przerwał lizać moją kobiecość. Czułam się rozczarowana - Dlaczego przestałeś? - wysapałam zła.
- Musisz mi coś obiecać i gdzieś ze mną pójść.
- Dobrze, dobrze zrobię wszystko co chcesz, tylko dokończ to - szatyn uśmiechnął się do mnie i ponownie zaczął lizać moją łechtaczkę. Pieścił językiem moją szparkę, a następnie włożył w nią dwa palce. Ssąc moją łechtaczkę, przyspieszył ruch soich palców. Zataczał nimi koła, muskając przy tym moje łono.
-Ochh - wyjęczałam. Wszystkie moje mięśnie odmówiły mi posłuszeństwa. Justin mruczał z zachwytu. Czułam się kompletnie bezsilna. Ale taka spełnione. Szatyn wyjął ze mnie swoje palce, które od razu oblizał. Zawisł nade mną i pocałował namiętnie.
- Jak się czujesz? - wyszeptał w moje usta i cmoknął je.
- Wspaniale, ale strasznie chce mi się spać.
- To śpij, ja też się położę - chłopak wstał ze mnie i kierował sie ku drzwiom.
- Gdzie idzesz?
- Spać?
- Czemu wychodzisz z sypialni?
- Bo Ty tu śpisz? A mówiłaś, że nie będziesz ze mną spać?
- Kładź sie obok i mnie przytul -zachowałam sie w tej chwili jak wkurzona pięciolatka, na co szatyn zachochotał uroczo. Zdjął spodnie i wszedł do łóżka obejmując mnie i przyciągając do siebie. Przykrył nas kołdrą i pocałował jeszcze raz moje usta.
- Dobranoc, Carol - wyszeptał.
- Dobranoc i dziękuje - ostatni raz pocałowałam jego usta i odplynęłam w głębokim śnie.

~*~

Rozdział trochę krótki..
Przepraszam za błędy, który jest na pewno masa.
Nie wiem, czy jest sens pisać to opowiadanie dalej.. Widzę, że mało osób to czyta i zastanawiam się czy nie usunąć tego opowiadania.

CZYTASZ=KOMENTUJESZ

niedziela, 27 października 2013

5. "Mam dla Ciebie zadanie domowe."

Kurwa! Jego rodzice?! Czy ja zawsze musze mieć takie szczęście. Do tego jestem jeszcze w jego koszulce. Kurwa! Co oni sobie pomyślą, przecież to wyglada jakbyśmy dopiero co skończyli.

Ochlonęłam chwilę. Zabrałam się za sprzątanie kuchni. Miałam nadzieje ze Justin nie wpuści ich do środka. Słyszałam szepty z korytarza i zamykanie drzwi. Kurwa weszli do środka.
- Caroline! - zawołał Justin. - Chodź tutaj na chwilkę, ktoś chciałby Cie poznać.
- Dobry wieczór - z uśmiechem przywitałam rodziców Justin'a. Byli to ludzie około 40.
- Mamo, tato to moja dziewczyna Caroline - Justin objął mnie ręką w talii i przyciągnął do siebie.
- Nareszcie znalazleś dziewczyne Miło mi Cie poznać jestem Pattie, a to mój mąż Jeremy.
- Mi także miło państwa poznać. Caroline. - uśmiechnęłam się i uścisnęłam dłoń z kobietą i mężczyzną. - Właśnie miałam wychodzić.
- Zostań z nami kochanie. - zatrzymała mnie matka Justin'a.
- Naprawdę muszę już iść. Przepraszam. - posłałam jej przepraszający uśmiech.
- Usiądźcie w salonie. Ja zaraz do was przyjdę i zrobię wam coś do picia - sztucznie się uśmiechnął i pociągnął mnie w kierunku sypialni. - Nie spodziewałem się ich tutaj.
- Dobra w porządku, ubieram się i wychodzę. - wzięłam głęboki wdech i wydech.
- Spokojnie Carol.
- Jak mam być spokojna, przecież co oni sobie o mnie promyślą. Wyglądamy jak właśnie wyszli z łóżka. - zaczęłam panikować.
- No bo wyszliśmy z łóżka? - zachochotał.
- To nie jest śmieszne. - zaczęłam zbierać swoje rzeczy i ubierać się.
- Dobra, przepraszam. Przyjdź tutaj jutro i przygotuj się na noc u mnie. Zostaniesz tu do niedzieli. Poznamy sie bliżej. I przejdziemy dalej.
- Co?! Mam zostać u ciebie na noc. Chyba sobie żartujesz! Nie ma mowy.
- Dobra, ale musisz udawać teraz przed moimi rodzicami moją dziewczynę - wychrypił - Chodź odprowadźe Cie. - chwycił moją dłoń. Weszliśmy do salonu gdzie Pattie i Jeremy żywo rozmawiali. Gdy nas zauważyli umilkli.
- Miło mi było Państwa poznać, ale niestety musze już iść.
- Szkoda, że nie możesz zostać. - posmutniała Pattie.
- No mamo nie będziesz zatrzymywać już Carol, bo bardzo się śpieszy. Odprowadźe ją i zaraz do was wrócę.
- Dobranoc - uśmiechnęłam się do nich, Pattie mnie przytulila, a Jeremy uscisnął dłoń.
- Do zobaczenia. - zawołał mężczyzna gdy byliśmy już w progu. Uśmiechnęłam sie i przytaknęłam głową.

Chwyciłam za klamę od drzwi mieszkania i chciałam wyjść jednak Justin mnie zatrzymał.
- Nie pożegnasz się?
- Cześć Justin. - przyciągnął mnie do siebie i wbił zachłannie w moje usta. Całował idealnie, delikatnie ale z wyczuciem. Szatyn pogłębił pocałunek prosząc o dostęp który mu od razu dałam. Przerwaliśmy go gdy brakowało nam już tlenu.
- Mam dla Ciebie zadanie domowe.
- Jakie zadanie?- chłopak pochylił sie nad moim uchem i wyszeptał - Poznaj swoje ciało dokładniej. Dotykaj je, szczególnie tam gdzie jeszcze nie doszliśmy. - przygryzł płatek mojego ucha, chciał pocałować ponownie moje usta ale ja dowróciłam się i wyszłam.

Do chodziła 21 i na dworze robiło sie już ciemno. Wsiadłam do samochodu i zmęczona dzisiejszym dniem ruszyłam do domu.

Drzwi mieszkania otworzył mi Lou z wielkim uśmiechem na twarzy.
- I jak było?
- Może byś się najpierw przywitał?
- Cześć Caroline - powiedział sarkastycznie.
- Cześć Lou.
- I ?
- Dobranoc Lou. - zachochotałam i sierowałan się do twojego pokoju.
- Suka - szepnął wystarczająco głośno Louis, aby usłyszała.
- Słyszałam - wysyczałam.
- Bo miałaś.
Weszłam do mojego pokoju i rzuciłam sie na łóżko wykończona dzisiejszym dniem.


Po chwili rozebrałam sie z kurtki i butów i udałam sie do łazienki. Przemyłam twarz letnią wodą i zmyłam makijaż. Spięłam włosy w niechlujnego koka i wyszłam z łazienki. Wyciągnęłam telefon z torebki i zauważyłam 1 nieprzecztaną wiadomość.

Od: Nieznany
Odrobiłaś już zadanie domowe?
~Justin

Zadanie domowe..

Do: Justin
Jeszcze nie.. A jaka będzie kara za nieodrobienie zadania domowego?

Od: Justin
Będziesz musiała zostać u mnie na noc ;)

Do: Justin
Już sie biorę za zadanie domowe..

Już wole zrobić to " zadanie" niż zostać u niego na noc. Stanełam przed lustrem i zaczęłam zdejmować z siebie ubrania. Po chwili stałam już w samej bieliźnie i patrzyłam w swoje odbicie.
NIENAWIDZE MOJEGO CIAŁA.
Dotknęłam ręką brzucha, zjechałam nią na podbrzusze, a potem delikatnie dotknęłam mojej kobiecości. Cofnełam rękę i odpięłam biustonosz. Dłońmi dotykałam swoich piersi. Odczówałam jak mój dotyk odbijał się miedzy moimi nogami. Nie było to aż tak przyjemne jak dotykał mnie Justin, ale jednak było. Postanowiłam wziąć gorącą kąpiel. Udałam sie do łazienki. Włączyłam wodę w wannie i nalałam trochę płynu. Zdjęłam moje majtki i weszłam do wanny. Oparłam głowę o zagłówek i odprężyłam się. Wycisnęłam na dłoń trochę płynu waniliowego i namydliłam ciało.
Zadanie domowe - pomyślałam - czas je odrobić. Zjechałam dłonią z brzucha na podbrzusze i zjeżdżałam nią coraz niżej. Dojechałam do mojej kobiecości. Rozsunęłam szerzej nogi i ugiełam je w kolanach. Zjechałam dłonią niżej aż do mojego wejścia. Masowałam moją łechtaczkę. Czułam dreszcze na całym ciele. Dostałam "spazmy*", poczułam ze nie panuję nad swoimi mięśniami. Nie wiedziałam co sie ze mną dzieje. Szybko wyciągęłam rękę z miedzy moich ud i zpłukałam ciało wodą. Wyszłam z wanny i od razu polożyłam sie do łóżka.

Leżałam kilka minut a miałam wrażenie ze minęło kilka godzin. Czułam sie taka nie spełniona. Czegoś mi brakowało. Byłam strasznie podniecona. CO MI SIE DZIEJE?! Postanowiłam zadzwonić do Justina. Po pierwszym sygnale od razu odebrał
- Hej Carol. Jak tam zadanie domowe? - zaśmiał sie.
- Chyba coś źle zrobiłam. Mogę do Ciebie przyjechać?

* bezwiedne nadmierne skurcze mięśni

~*~
 
Hej! I jest nowy rozdział.
I co myślicie?
 
KOMENTUJCIE ;)
 


poniedziałek, 21 października 2013

4 "Ktoś tu się zdobił bardzo odważny i nienasycony"

Justin zabrał swoją rękę z mojego podbrzusza na co odetchnęłam z ulgą. Jego obie dłonie ponownie masowały moje piersi. Dłońmi przejechał w górę i zaczął masować moje spięte ramiona. Złożył kilka czułych pocałunków na moim karku.
- Nareszcie się odprężyłaś, nie jesteś już taka spięta. - jego dłonie zsunęły się z moich ramion na plecy. Justin złapał za zapięcie mojego stanika, na co od razu rozszerzyłam oczy ze zdziwienia. - Jeśli nie jesteś gotowa to tego nie zrobię - przesłał mi wyrozumiały uśmiech.
- Jest ok. - Justin powoli odpiął zapięcie. Zanim stanik zdążył odsłonić moje piersi, szybko go złapałam.
- Może jednak nie chcesz? - spytał trochę speszony. Nie odpowiadając odrzuciłam biustonosz na bok. Patrzyłam na podłogę i poczułam jak moje policzki płoną. Poczułam jak chłopak chwyta mnie za ramię i obraca przodem do siebie. Unosi moją twarz i ukazały mi się jego piękne karmelowe oczy. Patrzył na mnie uśmiechnięty i wyszeptał - Jesteś piękna nie chowaj się. - chwycił moją twarz w swoje dłonie i musnął moje usta. Chcąc więcej przyciągnęłam go do siebie i pogłębiłam pocałunek. Palce wplątałam we włosy szatyna i pociągnęłam za końce. Mruknął z rozkoszy w moje usta. Jego dłonie powędrowały na moje plecy. Zjechał nimi niżej na moje pośladki i ścisnął je, na co oderwałam się od jego pysznych ust. Justin trzymał mnie przy sobie mocno i nie pozwoli mi się odsunąć.
- Obróć się. - puścił mnie i stałam z powrotem przodem do lustra. Zauważając moje odbicie szybko zakryłam moje obnażone piersi.
- Nie zakrywaj się - chwycił moje ramiona i odciągnął je odsłaniając mój nagi dekolt - Dotknij je teraz. - położyłam obie dłonie na moich piesiach i poczułam przyjemność rozchodzącą się po całym moim ciele. Justin położył swoją dłoń na moi podbrzuszu i zaczął kreślić nie znane mi wzory - Ugniataj je. Czujesz tą przyjemność? - zamknęłam oczy z przyjemności i mruknęłam. Oparłam głowę na ramieniu szatyna i poczułam jak jego ręce znikają z mojego podbrzusza. Chwilę później chłopak chwycił moje nadgarstki i ściągnął moje dłonie z piersi - Teraz moja kolej - posłał mi łobuzerski uśmiech - Mogę? - chciałam znów poczuć tą przyjemność i chwyciłam dłonie chłopaka kładąc je na mój biust. Poczułam jak od jego dotyku twardnieją mi sutki. To było takie przyjemne, że chciałam więcej, już nie bałam się. Miałam straszną ochotę na seks. Co ten facet ze mną robi. Justin obrócił mnie przodem do siebie i puścił moje piersi. Złapał w dłonie moją twarz.
- Boisz się mnie jeszcze? - spytał.
- Nie. - wydyszałam.
- Masz ochotę przejść dalej ? Jesteś gotowa?
- Wydaje mi się że tak - uśmiechnęłam się do niego szeroko i mocno pocałowałam.
- Ktoś tu się zdobił bardzo odważny i nienasycony - puścił mi oczko i kontynuował nasz namiętny pocałunek. Gładził ręką moje udo i dał mi tym znak żebym wskoczyła na niego. Owinęłam nogi w okół jego pasa, poczułam że zaczął iść. Po chwili poczułam pod moimi plecami miękkie łóżko. Szatyn zszedł ze swoimi pocałunkami na moją szyję. Całował obojczyki, dekolt, aż wreszcie doszedł do piersi. Wziął prawą brodawkę do buzi i lekko ssał. Drugą brodawkę chwycił między kciuk a palec i rolował. Było mi tak dobrze. Jęknęłam z rozkoszy. Chłopak zszedł ze swoimi pocałunkami na mój brzuch i podbrzusze. Nagle brzuch musiał się odezwać że jest głodny .. Serio?! Teraz?!
- Czemu nie powiedziałaś że jesteś głodna? - zachichotał i podniósł się ze mnie
- Bo nie jestem.
- Twój żołądek sądzi inaczej. Wstawaj! - ze śmiechem podał mi rękę i pomógł mi wstać. Poszedł wydaje mi się w kierunku garderoby chwile później rzucił we mnie swoją koszulką. - Ubieraj - wychrypiał i wyszedł z pokoju. Szybko nałożyłam na siebie stanik i koszulkę. Ruszyłam jego śladami i wyszłam z pokoju. Znalazłam się w salonie, był pięknie urządzony w męskim stylu, nie zwróciłam uwagi wcześniej chyba dlatego ze byłam za bardzo zdenerwowana.
- Gdzie masz łazienkę! - krzyknęłam.
- Nie musisz od krzyczeć - wyszeptał przy moim uchu na co się wystraszyłam.
- Boże nie strasz mnie - wysyczałam przez zęby.
- Chodź zaprowadzę Cie. - chwycił moją dłoń.
- Gdzie?
- Chciałaś do łazienki.
- Ach, faktycznie. Zapomniałam. Prowadź - starałam się ukryć rumieńce na mojej twarzy na co szatyn zachichotał.
- Tu masz łazienkę. A tam jest kuchnia. Przygotuję coś do jedzenia.
- Dzięki.
- Rozgość się - puścił mi oczko.

Wyszłam z łazienki odświeżona i skierowałam się do kuchni w kierunku, który pokazał mi wcześniej Justin. Chłopak stał tyłem do mnie i smażył coś na patelni. Nie mogłam się napatrzeć na jego mięśnie. Nie ubrał się nadal był w samych czarnych bokserkach.
- Co tak pięknie pachnie? - spytałam gdy zapach doleciał do moich nozdrzy.
- Naleśniki, bo jakoś nie za bardzo umiem gotować - zaśmiał się. Wyciągnął naleśniki na talerze. - Lubisz syrop klonowy?
- Uwielbiam. Dawaj to jedzenie bo jestem strasznie głodna. - Justin się zaśmiał i polał naleśniki syropem.
- Mówiłaś, że nie chce Ci się jeść.
- Teraz już mi się chce - wytknęłam język.
- No to jedz - podał mi talerz i sztućce. Od razu rzuciłam się na jedzonko. - Smacznego. - nie odpowiedziałam tylko przytaknęłam głową. Justin podał jeszcze po szklance soku pomarańczowego i sam zabrał się za jedzenie.
- Która godzina? - byłam ciekawa ile tu jestem. Z 2-3 godziny?
- Jest dokładnie 19.26.
- Serio?! Tak późno...?
- Widzisz jak czas szybko leci, gdy.. - nie zdążył powiedzieć do końca, bo przerwał mu dzwonek do drzwi.
- Otwórz, a ja pozmywam. - zaczęłam zbierać talerze.
- Nie. Ja później pozmywam. Otworzę i zaraz wracam - przytaknęłam. Szatyn opuścił pokój i szybko popędził do sypialni. Sekundę później szedł w kierunku drzwi zakładając po drodze spodnie. Zebrałam talerze i zaczęłam zmywać, usłyszałam podniesionym głos Justin'a - Co wy tu robicie? - kto to mógł być?
- Nie wolno nam Ciebie czasem odwiedzić? - spytał męski głos.
- Może byś nas wpuścił? Nie będziemy stać przecież w progu. - powiedziała kobieta o ciepłej barwie głosu.
- To nie jest dobry moment na odwiedziny mamo, nie jestem sam. - wysyczał przez zaciśnięte zęby. O kurwa! To jego rodzice!

~*~

Kolejny rozdział za nami, nie podoba mi się za bardzo.. Mógł by być lepszy.
I troszeczkę za krótki :(

PS. Czyta to ktoś w ogóle?
PS.2 Przepraszam za błędy.

piątek, 18 października 2013

3 ''To było niesamowite."

Justin złączył nasze usta w czułym pocałunku. Chciałam się odsunąć, ale on przytrzymał moją głowę i mocniej wpił się w moje usta, na co jęknęłam. Całował mnie czule i z pasją. Nagle sama nie wiedzą czemu to robiłam, położyłam rękę na jego szyi i przyciągnęłam bliżej. Poczułam jak się uśmiecha i zaczyna się delikatnie odsuwać. Spojrzał w jego oczy i widziałam w nich rozbawienie.
- Nie śmiej się ze mnie - wydęłam dolną wargę zawstydzona.
- Chyba nie było aż tak źle, co ? Całowanie nie jest takie straszne. - wyszczerzył się
- Lepiej Ty mi powiedz,czy było źle!
- Było dobrze, jak na pierwszy raz Caroline. - szepnął.
- Serio było dobrze ?
- A nie podobało Ci się ? - nie zdążyłam odpowiedzieć, bo Justin zachłannie wbił się w moje usta. Pocałunek był delikatny, ale stanowczy. Poczułam jak Justin przejeżdża językiem po mojej wardze prosząc o więcej. Nie wiedząc co mam zrobić rozchyliłam usta i poczułam jego miękki język w mojej buzi. Zaczął delikatnie pieścić mój język swoim. Chciałam wiecęj, ale on niestety się odsunął.
- Podobało Ci się? - spytał
- To było niesamowite - nie wiem czemu to powiedziałam. Carol, jaka ty jesteś głupia robisz z siebie idiotkę - pomyślałam.
- Chcesz to powtórzyć - zabawnie poruszył brwiami. Zachichotałam pod nosem. I sama wpiłam się w jego usta. Przy Justinie zapomniałam o wszystkich zamartwieniach. Mimo, że znam go około godzinę to nie boje się jego dotyku. Nigdy nie dawałam się nikomu dotykać, mógł robić tylko Lou, tylko jemu ufałam.
Z barku tlenu oderwałam się od namiętnego pocałunku z Justin'em. Oparł on swoje czoło o moje i ciężko oddychał.
- Widzę ze jesteśmy na dobrej drodze, kochanie. Możemy przejść dalej? - na pytanie Justin'a zastygłam w bezruchu.
- Ja-jak to dalej. Ja nie chce iść dalej. Ja nie chce uprawiać seksu, ja się boje.. - poczułam łzy napływające mi do oczu - Ja nie jestem gotowa.
- Hej, skarbie ja nie powiedziałem, ze będziemy od razu uprawiać seks - otarł kciukami łzy z moich policzków i złożył delikatny i czuły pocałunek na moich ustach. - Nie musimy się spieszyć. Spokojnie. Już okej ?
- Tak jest dobrze, możemy przejść dalej - uśmiechnęłam się do niego, a on to odwzajemnił.
- Zuch dziewczyna. - pochwalił mnie.
- No więc, co dalej? - spytałam, przygryzając dolną wargę ze stresu.
- Najpierw przestań gryźć tą wargę - uwolnił ją palcem z pomiędzy moich zaciśniętych zębów. - Tak o wiele lepiej.
- Lubisz swoje ciało Carol? - spytał i dziwnie poruszył brwiami.
- Nie jest najgorsze, chociaż mogło by być lepsze.
- Ale nie wstydzisz się swojego ciała? - pokiwałam przecząco głową. - Stajesz czasem przed lustrem nago i dotykasz się? - w tym momencie moje oczy wypadły z orbit. Dlaczego on o to pyta?!
- Nie...
- Czyli nie znasz swojego ciała i nie wiesz jaki lubisz dotyk. - uniósł do góry brwi. Znów pokiwałam przecząco głową. Justin wstał i wysunął swoją dłoń, którą złapałam. - Wstawaj zaraz to naprawimy. - ruszył chyba w stronę sypialni ciągnąc mnie za rękę.
Sypialnie była ogromna. Na środku stało łóżko z szarą pościelą. W lewym rogu pomieszczenia stała czarna kanapa i szklany stolik. po prawo znajdowały się jeszcze jedne drzwi, a obok nich stało wielkie lustro. Justin zatrzymał się przy łóżku.
- Rozbieraj się. - rozkazał.
- N-nie. - wychrypiałam.
- Dobra to sam Cie rozbiorę -stanął za mną i rozpiął zamek mojej spódniczki. - Spokojnie - wyszeptał mi do ucha, które delikatnie musnął ustami. Opuścił moją dolną część ubrania, a ona po chwili upadła na ziemie. Justin musnął zewnętrzną stroną ręki moje nagie udo. Chwile później stał już przede mną. Uśmiechał się, a ja patrzyłam w podłogę chcąc ukryć moje zarumienione policzki. Chłopak uniósł moją twarz i niespodziewanie ucałował kąciki moich ust - Nie wstydzą się księżniczko, jesteś piękna - wyszeptał do mojego ucha i przygryzł jego płatek. Zaczął odpinać guziki mojej białej koszuli, jeden po drugim. Justin przejechał palcem wskazującym po moim dekolcie. Zsunął koszulę z moich ramion i złożył delikatny pocałunek na każdym z nich. Stałam teraz w samych szpilkach i białej koronkowej bieliźnie.
- Rozbierz mnie Caroline. - wychrypiał. - razem będzie nam raźniej. - wziął moje dłonie w swoje i położył je na swojej klatce piersiowej. Przejechałam dłońmi po jego torsie aż dojechałam do ramion. Pod palcami poczułam jego twarde mięśnie. Złapałam za brzeg jego czarnej bokserki i zdjęłam mu ją przez głowę. Moim oczom ukazał piękne mięśnie brzucha, nie mogłam się powstrzymać i od razu zaczęłam je dotykać. Odpięłam guzik jego czarnych spodni, a następnie zamek. Opuściłam je w dół. Justin zdjął do końca spodnie i stał teraz przede mną w samych czarnych bokserkach od Calvin'a Klein'a. Wyglądał jak Bóg Seksu i od razu miało ochotę się na niego rzucić. Justin złapał mnie za rękę i pociągnął w kierunku lustra. Stanął za mną i szepnął mi do ucha - Widzisz jaka jesteś piękna, potknij swojego brzucha. - chwycił moją dłoń i przyłożył ja do brzucha zaczął ją prowadzić w górę i dół moje ciała. W pewnym momencie puścił moją dłoń - Rób tak dalej. - położył swoje dłonie na moich biodrach które delikatnie pocierał. Składał delikatne pocałunki na moich ramionach, barkach, karku i plecach. Złapał ponownie moją dłoń i przekierował ją na mój dekolt. - Bądź spokojna, puszczę teraz twoją dłoń, a Ty dotknij nią swoją pierś. - puścił moja dłoń i położył ja na poprzednim miejscu. - Drugą ręką chwyć drugą pierś. Ugniataj je delikatnie. - to było takie przyjemne i jeszcze połączone z pocałunkami Justin'a. Z rozkoszy wydałam z siebie mruknięcie i rozchyliłam usta.
- Po patrz w lustro. Zobacz jak twoje ciało reaguje na twój dotyk. Mogę teraz ja dotknąć Ciebie. - przytaknęłam. Justin położył swoje dłonie na mój brzuch i wychrypiał - Kieruj moimi dłońmi, pamiętaj, że nic na siłę. - położyłam dłonie na jego i kierowałam w górę mojego ciała. Zatrzymałam je na wysokości zaczęcia się mojego biustonosza. Wzięłam głęboki oddech i ręce Justin'a położyłam na moich piersiach. Bałam się, ale poczułam delikatne pocałunki na moim ramieniu i karku. Poczułam przyjemność. Puściłam dłonie Justin'a.
- Jest okej. Dotykaj mnie to jest przyjemne - wychrypiałam.
- Spokojnie.. - wyszeptał do mojego ucha i ścisnął moje piersi. Gwałtownie nabrałam powietrza i jęknęłam z rozkoszy. Położyłam głowę na ramieniu Justin'a, który zaczął całować moją szyję. Przejechał dłońmi w dół mojego ciała. Głaskał moje uda i biodra, brzuch. Zatrzymał się na podbrzuszu potem przejechał do moich ud i dotykał i wewnętrzną stronę. Był tak blisko mojego centrum. Wiedziałam ze zaraz mnie tam dotknie, a ja tego się tak stanie boje. Wrócił rękom na podbrzusze, a drugą złapał ponownie moją pierś.
- Nie zrobię Ci krzywdy. To jest przyjemna prawda? - spytał i zaczął ssać skórę mojej szyi i pieścił moją pierś. Drugą ręką masował moje podbrzusze.
- Bardzo przyjemne. - wymruczałam.
- Zaraz będzie jeszcze przyjemniej. - wychrypiał i złożył czuły pocałunek na moich ustach.


~*~
Hej! 
I jak wam się podoba ?
Pisać dalej ?

środa, 16 października 2013

2 "Nie zrobię Ci krzywdy, spokojnie."

Obudziłam się chwilę przed budzikiem. Postanowiłam poleżeć jeszcze chwilę i pomyśleć.
Strasznie boje się dzisiejszego dnia. Najpierw rozdanie dyplomów, a potem jeszcze ten głupi pomysł Lou. Tak się strasznie boje. Przypomina mi się ten okropny dzień. To co on mi zrobił. Ufałam mu a on mnie tak po prostu zgwałcił. Poczułam łzy napływające mi do oczu. Z transu wyrwał mnie dzwoniący budzik. 'Czas się otrząsnąć, było minęło' pomyślałam.

Nalałam sobie całą wannę wody dolałam jaśminowego olejku do kąpieli i weszłam do niej. Po godzinie siedzenia w wannie miałam już dość i postanowiłam wyjść. Wytarłam ciało i włosy ręcznikiem i ruszyłam do pokoju. Z szuflady wyciągnęłam bieliznę, którą na siebie nałożyłam. Usiadłam przy toaletce i chwyciłam za suszarkę. Podsuszyłam włosy. Udałam się do kuchni zjeść jakieś śniadanie. Jak zawsze Lou już nie było w domu, bo był w pracy. Tak jak co rano wzięłam miskę, wsypałam do niej musli i zalałam mlekiem. Wszystko zjadłam i włożyłam miskę z łyżką do zmywarki. Z powrotem udałam się do pokoju i usiadłam przy toaletce. Nałożyłam na twarz krem nawilżający, zrobiłam na oku kreskę i pomalowałam rzęsy. Policzkom nadałam koloru nakładając puder. Usta przejechałam pomadką nawilżającą. Przeczesałam włosy i udałam się w kierunku garderoby. Założyłam na siebie czarną obcisłą sukienkę i tego samego koloru szpilki. Spojrzałam na zegarek i zobaczyłam, że jest już po 9.20. Zostało mi 40 minut do rozpoczęcia wręczania dyplomów. Wzięłam do ręki moją torebkę i żakiet. Wybiegłam z mieszkania do samochodu i popędziłam na uniwersytet.

Dzięki Bogu zakończyłam swoją naukę na najbliższe lata. Wsiadłam do samochodu i zaczęłam się kierować pod adres który wysłał mi Lou. Kiedy dotarłam na miejsce i stałam pod mieszkaniem niejakiego Jay'a miałam ochotę wrócić do domu.. Po paru głębszych wdechach wysiadłam z samochodu i ruszyłam pod podany numer mieszkania.


Zadzwoniłam dzwonkiem i czekałam aż ktoś wreszcie otworzy. Już maiłam zamiar odejść, ale niestety drzwi się otworzyły. Niech to szlag..- pomyślałam. Ku mojemu zdziwieniu w drzwiach ujrzałam strasznie przystojnego i wysokiego szatyna. Popatrzyłam w jego oczy i od razu zmiękły mi nogi. Jest piękny - pomyślałam. Na oko jest po dwudziestce.
- Caroline ? - spytał. Jeju, jaki on ma piękny głos. 
- T-tak - wychrypiałam.
- Jestem Jay - obdarzył mnie zniewalającym uśmiechem. - Wejdź - wpuścił mnie do środka.- Usiądź sobie na kanapie. Napijesz się czegoś ? - spytał, a ja przytaknęłam, poczułam gulę w gardle i odebrało mi mowę.- Kawy, herbaty, wody czy może jakiegoś soku, a może wino ? - nic nie odpowiedziałam, po prostu wzruszyłam ramionami - Przyniosę wino - przytaknęłam i delikatnie się uśmiechnęłam,
- Zaraz przyniosę - obdarzył mnie promienistym uśmiechem. Patrzyłam jak odchodził i jak seksownie się porusza. Od samego patrzenia na niego ma się ochotę na seks. Po chwili wrócił z dwoma kieliszkami i butelką białego wina.
- Twój przyjaciel dużo mi o Tobie opowiedział - podał mi kieliszek z winem
- Dzięki - upiłam łyk - Lou, wszystko Ci powiedział ? - spytałam
- Najważniejsze informacje - uśmiechnął się.
- Ty coś o mnie wiesz, ale powiedz coś o sobie..
- Ja mam bardzo ciekawe życie. Codziennie zadowalam kobiety, ale to tez ciężka prac. Nie mogę prowadzić normalnego życia. Muszę ukrywać się pod pseudonimem i rzadko mam czas dla znajomych.
- Pseudonim ? Czyli nie masz na imię Jay ? - spytałam zdziwiona.
- Nie, mam na imię Justin - zachichotał. - Dolać Ci wina? - zdziwiona spojrzałam na mój kieliszek i był już pusty. Kiedy ja to zdążyłam wypić ? 
- Nie, nie dziękuje. - położył swoją dłoń na moim nagim kolanie, a ja wzdrygnęłam się i szybko wstałam z kanapy. Wstał i delikatnie chwycił moją dłoń.
- Nie zrobię Ci krzywdy, spokojnie. - pogładził kciukiem moje knykcie. - Chodź, usiądź. - usiadłam obok niego, a on nadal trzymał moją dłoń. - Nie bój się mnie Carol, nie bój się mojego dotyku. - Drugą dłoń ponownie położył na moim kolanie i potarł je czule. - Spokojnie. To nie jest takie straszne jak Ci się wydaję. Dotknij mnie zobaczysz będzie Ci łatwiej. - Moją dłoń którą trzymał w swojej ręce przyłożył do swoje klatki piersiowej. - Czy to jest takie straszne ? Ja się nie boje Ty tez nie powinnaś - uśmiechnął się pocieszająco. Przesunął dłoń w górę jego toru i w dół, aż do brzucha. Jeju, jakie on mam mięśnie.. - Spróbuj sama. - Puścił moją dłoń. - Nie bój się mnie dotykać. - zaczęłam przesuwa dłoń po jego torsie - To nie jest takie złe. Mogę Cie już dotknąć?
- Tak, jest już dobrze. - położył swoją dłoń na moim udzie i kierował nią w kierunku kolana. Popatrzył w moje oczy, a ja uśmiechnęłam się do niego i opuściłam głowę.
- Ej popatrz na mnie. Nie chowaj swojej ślicznej buźki, kochanie - chwycił mój podbródek palcem wskazujący i kciukiem, uniósł moja twarz do góry, bym spojrzała na niego. Popatrzyłam na jego piękne karmelowe oczy i kształtne, malinowe usta. Miałam chęć go pocałować. Kciukiem przejechał po mojej dolnej wardze i uwolnił ją od zacisku mojej szczęki. - Bo przegryziesz wargę - zachichotał - przybliżył swoją twarz do mojej. Och jakie on ma piękne usta.
- Mogę Cie pocałować Carol ? - popatrzył prosto w moje oczy i oblizał wargi. Pokiwałam przecząco głową i osunęłam się.
- Ja- ja n-nie umiem się całować, nigdy tego nie robiłam - zarumieniłam się i popatrzyłam na podłogę.
- No to będę twoim, pierwszym pocałunkiem. Mówiłem nie chowaj przede mną swojej pięknej buźki. - zachichotał. Uniósł moją twarz ponownie i przybliżył się do mnie. Objął moją twarz rękoma i popatrzył prosto w moje ochy. - Pokochasz to skarbie - szepnął i delikatnie musnął moje usta.

wtorek, 24 września 2013

1 "Nie musisz od razu iść z nim do łóżka"

Caroline

Leżę na kanapie z nogami na kolanach mojego przyjaciela i oglądamy ckliwą komedię romantyczną, które oboje uwielbiamy. 
- Caro.. - Louis postanawia się odezwać akurat w najciekawszym momencie filmu.
- Poczekaj chwilę Lou. - proszę go. Gdy film się kończy patrzę na chłopaka i czekam aż powie mi co było aż tak ważne że chciał przerwać mi oglądanie filmu.
- No więc.. Jesteś wolna jutro po rozdaniu dyplomów? - pyta. 
- Miałam iść z rodzicami na obiad, ale jak zawsze nie mają czasu przyjechać, więc nie mam planów. Czemu pytasz ? 
- Bo mam dla Ciebie propozycje. Chcę żebyś mnie wysłuchała o co mi chodzi, nie przerywała mi i nie zrażała się tak od razu do mojego pomysłu. Okej?
- No dobra, będę cicho.. Mów już mi o co chodzi! - ponagliłam go.
- Bo wiesz, pomyślałem, że powinnaś już trochę odpuścić po tym co zdobił Ci ten chłopak.. Od tego 'incydentu' minęły już 4 lata i  ja chcę dla Ciebie dobrze, więc.. - ze łzami w ozach patrzyłam na chłopak, jak on mógł mi znów o tym przypomnieć. Ale skoro porusza ten temat co coś chyba wymyślił, no nie? - ...tak pomyślałem, że powinnaś zmierzyć się z przeszłością i wynająłem dla Ciebie faceta do towarzystwa i on Ci może pomóc Caro..
- Ale ja n-nie wiem czy to dobry pomysł, ja nie jestem jeszcze gotowa, żeby to zrobić.. - przerwałam i popatrzyłam na Lou.
- Nie musisz od razu iść z nim do łóżka C. On może Ci pokazać, że seks nie jest zły. - zapewnił mnie - przełam się kochanie, bo już najwyższy czas, nie możesz umrzeć i nie zawszeć takiej przyjemności! - zaśmiał się, a ja razem z nim.
- Dobra, dobra masz racje. - odpowiedziałam nieśmiało.
- Serio się zgadzasz?! - wykrzykną - OMG nie wierze Caol! Nawet nie wiesz jak się cieszę!
- Dobra już nie krzycz, bo zaraz zmienię zdanie! Ale powiedz mi trochę o tym facecie, bo boję się że to jakiś stary dziad..
- Nie masz czym się martwić, ten facet ma 22 lata i ma nazywa się Jay i w dodatku jest cholernie przystojny! Na pewno Ci się spodoba. - zapewnił mnie.
- Może wolisz iść tam za mnie Lou, bo widzę że strasznie Ci się spodobał - zażartowałam.
- O nie, może i mi się spodobał. Ale udało mi się Ciebie namówić na to spotkanie i już się nie wykręcisz moja droga! Teraz marsz do łóżka - wskazał palcem w stronę mojego pokoju - musisz być wypoczęta, czeka Cię jutro bardzo emocjonujący dzień. - zaśmiał się.
- Przestań sobie żartować Lou ja naprawdę się tego boje. - wkurzyłam się na niego i zaczęłam kierować się do mojego  pokoju.
- Czekaj Caroline, przepraszam nie powinienem sobie żartować. - uśmiechnął się do mnie a ja nie mogłam tego nie odwzajemnić. Rozłożył ręce i pokazał że mam do niego podejść - no nie chcesz przytulić swojego kochanego przyjaciela. - od razu rzuciłam mu się w ramiona i mocno przytuliłam.
- Kocham Cię Lou, dzięki że jesteś ze mną - ucałowałem jego policzek.
- Ja też się kocham Caro, a teraz do łóżka. - odsunął mnie od siebie, obróciłam się poczułam klepnięcie w tyłek.
- Lou za co to - wykrzyczałam.
- Za nic. - szeroko się uśmiechnął - A i wyśle Ci jutro adres gdzie masz jechać. - przytaknęłam głową i ruszyłam w kierunku mojego pokoju - Dobranoc Caorl, kocham Cię ! - wykrzyczał kiedy byłam już w drzwiach.
- Wiem Lou. Ja Ciebie też. Branoc!
Gdy znalazłam się w moim pokoju od razu skierowałam się do łazienki. Rozebrałam się szybko i wskoczyłam pod prysznic. Uwielbiam brać gorące prysznice, mogę w tedy ochłonąć i rozluźnić się. Wyrwałam się z transu i wyszłam z pod prysznica. Owinęłam się miękkim ręcznikiem i skierowałam się do mojej sypialni. Z szuflady wyciągnęłam piżamę i szybko się ubrałam. Zaniosłam ręcznik do łazienki i wywiesiłam go n grzejniku. Po drodze od łóżka pogasiłam wszystkie światła. Z szafki nocnej wzięłam moją komórkę i ustawiłam budzik na 7 rano. Pożyłam się, okryłam się ciepłą kołdrą. Długo leżał patrzyłam się w sufit i myślałam nad jutrzejszym dniem. Poczułam zmęczenie i odpłynęłam do krainy Monteskiusza.


***

Witam oto pierwszy rozdział, mam nadzieję że się podobał. W następnym rozdziale akcja zacznie się rozwijać ;D Proszę o komentarze i wyrażanie swoich opinii.

Mam pisać je dalej ?














sobota, 21 września 2013

Bohaterowie



Caroline Gregory,  21 lat

Justin Bieber, 22 lata



Louis Collins, 23 lata

Christian Clark, 22 lata

Eric Miller, 26 lat



UWAGA ! Justin nie jest w tym opowiadaniu sławny ;)

Prolog

+18
Opowiadanie będzie zawierać głównie wątek erotyczny.
 Osoby poniżej 18 roku życia czytają je na własną odpowiedzialność!

Dziewczyna w przeszłości tragicznie skrzywdzona. 
Czy stawi czoło swojej przeszłości i pokona swój 'lęk'? 

On od kilku lat siedzi w swojej branży i w pewnym sensie ją uwielbia, ale wie że przez nią nigdy nie zazna miłości.

Czy ich spotkanie coś zmieni ?
 Czy ona się otworzy się i w końcu przekona się że wartko próbować?
Czy on zazna w końcu miłości ? 

Tego dowiesz się tutaj...

***

Hej kochani !
Zapraszam do czytania mojego opowiadania i komentowania go :)
Co sądzicie o prologu i czy warto pisać je dalej ?

Komentujcie !